Już nawet nie kredytową, tylko deflację cenową to znaczy spadki CPI!
Tyler Cowen, Greg Mankiw i Robert Murphy rwą sobie włosy z głowy, zastanawiając się co jest grane na rynku obligacji. A oto i stopy zwrotu:
Wyjaśniam o co chodzi. Na czerwono pięcioletnie obligacje amerykańskie – stopy zwrotu spadają. Ludzie rzucają się na nie jako na bezpieczne aktywa oczekując przy tym małej inflacji. Przez to podbijają ich ceny i spada na nie stopa zwrotu.
Na niebiesko obligacje amerykańskie TIPS (Treasury Inflation-Protected Securities), które są dodatkowo indeksowane o wskaźnik CPI. Czyli jeśli na przykład zwrot na obligacje wyniósł 2%, a inflacja notowana przez rządową BLS wyniosła 3%, to Treasury mi ma zapłacić 5% zwrotu.
Jak widać od momentu pojawienia się TIPS między zwrotem na TIPS a standardowym na UST widzimy lukę. Ta luka to mniej więcej oczekiwana przez rynek wysokość oficjalnego wskaźnika CPI. Do 2008 roku wszystko wyglądało normalnie. Teraz w przeciągu ostatniego czasu rynek zwariował.
Zwroty na TIPS są nominalnie wyższe od zwrotów na UST. Zwrot na UST wynosi 2,71, a zwrot na TIPS 3,15. Co to oznacza? Że jeśli na przykład wzrost CPI wyniesie 0%, to i tak zarabiam więcej na posiadaniu obligacji TIPS (które mnie zabezpieczają na wypadek oficjalnej inflacji). Jeśli rynek oczekuje dodatniego wzrostu CPI, wtedy odzwierciedlone to zostaje w dyskoncie, które do tej pory normalnie przez ostatnie lata istniało.
Teraz to dyskonto zrobiło się ujemne. Co to oznacza? Ano oznacza, że rynek nie widzi wzrostów CPI. Przeciwnie, zdaje się widzieć spadki CPI, czyli deflację cenową. Prawo jednej ceny mówi wyraźnie, że różnica między TIPS a UST musi wynosi oczekiwany poziom wzrostów CPI. A jeśli jest to dyskonto ujemne, to wygląda na to, że rynek widzi w przyszłości deflację cen (pomijam kwestię czy ma rację).
Murphy próbował to tłumaczyć twierdząc, że rynek nie wierzy oficjalnym wskaźnikom inflacji, które będą publikowane przez rządową BLS i dlatego inwestorzy żądają większego nominalnego zwrotu na TIPS. Wszystko w porządku, ale zwrot na TIPS nominalnie nie może wzrosnąć aż ponad wzrost na UST, bo to by oznaczało, że rynek oczekuje ujemnej publikacji przez BLS. Zresztą Murphy już zmienił zdanie.
Rynek obligacji zwariował, a inwestorzy przewidują deflację cenową. Jeśli będzie deflacja cenowa, a system nie będzie się sypał, to lepiej nie mieć ani złota, ani akcji.
Wydaje mi się jednak, że to jakieś dziwne chwilowe wariactwo, które zaraz przeminie. A Bernankemu „najlepszego!”. Gratulujemy obniżki do jednego procenta.
Dotąd była tabletka czerwona wieczorem, a pigułka niebieska rano. Obecnie psychiatra postanowił zmienić kurację – obie tabletki w południe.
Jeśli jesteśmy już przy wykresach, ten jest piękny:
http://www.bloomberg.com/apps/cbuilder?ticker1=NYFR3M%3AIND
😉
Zapomniałem dodać, że trzeba uruchomić zakładkę: Bollinger Bands
Deflacja w USA jest bardzo prawdopodobna. Oni tam żyją z miesiąca na miesiąc na kredyt (codzienne zakupy kartami kredytowymi). Jak o kredyty będzie ciężko, to nastąpi drastyczne cięcie popytu, itd…. Pytanie tylko ile ta deflacja będzie trwała? 2 tygodnie, 2 miesiące, 2 lata? Niestety wszystkie analizy, które ogladam nawet nie próbują ocenić horyzontu czasowego dla jakiegoś zjawiska.
Nic nowego, tego sporo osób oczekuje od dłuższego czasu bo kasa idzie ale w UST a nie w rynek. Rynek stoi. Placą poza tym od rezerw wiec teraz stopa dla PD to jakies 0.25%.
Miejsmy nadzieje ze to bedzie deflacja. ja sie boje ze moze byc hiperinflacja za rok dwa jak ta cala kasa trafi na rynek w koncu.
[…] Posted by Mateusz Machaj on październik 31, 2008 Bez kategorii W dwóch poprzednich wpisach, tutaj i tutaj, zastanawialiśmy się co to za dziwota dzieją się na rynku obligacji amerykańskich, że […]
[…] http://www.forbes.com/home/2008/10/29/stagnation-recession-deflation-oped-cx_nr_1030roubini.html http://kryzys.mises.pl/2008/10/29/rynek-obligacji-wariuje-i-widzi-w-powietrzu-deflacje-cenowa/ http://epp.eurostat.ec.europa.eu/guip/introAction.do?profile=cpro&theme=eurind&lang=en […]