Na łamach dzisiejszej Gazety Wyborczej Witold Gadomski rozprawia się z pomysłem przyznania funduszy pomocowych amerykańskim koncernom samochodowym General Motors, Chrysler i Ford, zwracając mimochodem uwagę, że podstawy ekonomicznej analizy interwencjonizmu i protekcjonizmu sformułował francuski austriak Frédéric Bastiat:
Na pytanie, jak daleko powinien pomagać rząd firmom, które znalazły się w trudnej sytuacji, nigdy nie ma dobrej odpowiedzi. Zawsze bowiem pojawiają się te same argumenty – że ogromne koszty społeczne bankructwa, że trudności są tylko chwilowe, że inni też pomagają. W dodatku często wchodzi w grę brutalny nacisk grup specjalnego interesu. Politycy, którzy odmawiają wsparcia źle zarządzanym firmom i zbyt pazernym związkom zawodowym, oszczędzają podatnikom wydatku z ich kieszeni. Ale podatnicy nie zdają sobie z tego sprawy, w przeciwieństwie do tych, którzy cierpią z powodu bankructwa firmy, której państwo odmówi pomocy. Mówiąc językiem XIX-wiecznego ekonomisty Frédérica Bastiata – politycy zwykle w takiej sytuacji bardziej przejmują się „tym, co widać”, niż „tym, czego nie widać”.
Przysłuchując się utyskiwaniom „wielkiej trójki” z Detroit, które zdają się mówić podatnikom „wprawdzie nie chcieliście kupować naszych badziewnych samochodów, ale my i tak sięgniemy do waszych portfeli”, warto zerknąć na słynną Petycję Bastiata, gdzie kpi on sobie z producentów świec narzekających na nieuczciwą konkurencję słońca.
[…] i aby przyczynić się do poprawy sytuacji ekonomicznej” został szefem połączonych koncernów GM i Chyrsler przypomniała mi się taka fraza z pewnej piosenki Perfectu: kryzys mogę znieść, ja nie muszę […]