Konsultacje międzyresortowe

Posted by Juliusz Jabłecki on grudzień 11, 2008
Bez kategorii

W ramach tzw. bazylejskiej umowy kapitałowej (przyjętej pierwotnie przez państwa grupy G-10 w 1988 r. i sukcesywnie nowelizowanej w 1996 r. i 2002 r.) banki zostały zobowiązane do przestrzegania ujednoliconych zasad obliczania adekwatności kapitałowej. Brzmi nieco skomplikowanie, ale w istocie chodziło o to, aby banki utrzymywały określony stosunek (8%) kapitału własnego do aktywów ważonych ryzykiem, przy czym regulacje bazylejskie precyzowały, co dokładnie mogło uchodzić za „kapitał własny” i jakie wagi ryzyka miały być stosowane do jakich aktywów. Obligacje państw OECD uznano za całkowicie bezpieczne i przypisano im wagę 0%, kredyty hipoteczne miały wagę 50%, a różne instrumenty strukturyzowane gwarantowane przez Fannie Mae i Freddi Mac 20%. Jeśli więc, na przykład, bank posiadałby kapitał akcyjny wart 10, a poza tym: obligacje rządu USA warte 100, kredyty hipoteczne warte 100 i MBS-y (mortgage-backed securities) gwarantowane przez Fannie lub Freddie warte 100, to współczynnik adekwatności kapitałowej wynosiłby:

10/(0*100+0,5*100+0,2*100)=14,3%

Od razu widać, że taki system był podatny na różne formy „arbitrażu kapitałowego”. Załóżmy np., że bank z naszego przykładu udzieliłby kolejnego kredytu kredytu hipotecznego na sumę 100. Wówczas – jak łato się przekonać – współczynnik adekwatności kapitałowej gwałtownie by się pogorszył:

10/(0*100+0,5*200+0,2*100)=8,3%

Ale wyobraźmy sobie, że nasz bank ma przedsiębiorczego prezesa, który wpada na pomysł, aby udzielony kredyt natychmiast sprzedać Fannie Mae. Transakcja przechodzi pomyślnie, a Fannie kupiony od banku kredyt rozparcelowuje na obligacje (MBS) i sprzedaje na rynku wtórnym. Rozpychając się na rynku łokciami, nasz bank skupuje całą emisję obligacji, powiedzmy za 100 (pomijamy tu oczywiście dla uproszczenia szereg opłat, prowizji itp.) i – po pozornie idiotycznym ruchu – kończy w tej samej sytuacji, w której był początkowo, tzn. z kredytem hipotecznym wartym 100. Zmienia się jednak współczynnik adekwatności, który w cudowny sposób rośnie do 11%, bo przecież to, co kiedyś było kredytem z wagą 50% teraz jest MBS-em z wagą 20% – voila!

No dobrze, ale po tym przydługim wstępie czas przejść do głównego tematu. Otóż instytucje amerykańskiego nadzoru finansowego – Fed, Departament Skarbu i FDIC – rozpoczęły pod koniec października konsultacje w sprawie zmiany systemu wag bazylejskich. Nadzorcy uważają, że skoro Fannie Mae i Freddie Mac zostały przejęte przez skarb państwa, to nie ma sensu dalsze utrzymywanie wagi 20% przy gwarantowanych przez nie aktywach i wartałoby obniżyć ją co najmniej do 10%. Aby wyrobić sobie jakiś pogląd na praktyczne znaczenie tego posunięcia wróćmy do przykładu naszego banku. Po „wypraniu” udzielonego kredytu hipotecznego współczynnik adekwatności kapitałowej wzrósłby do 14,3%, mimo że bank w żaden sposób nie zwiększył zabezpieczenia kapitałowego.

I niby nie ma w tym nic dziwnego: w końcu Fannie i Freddie zostały przejęte przez rząd USA, więc ich zobowiązania są teraz zabezpieczone przez skarb państwa (tzn. wszystkich podatników). Pytanie tylko, czy aby na pewno gwarancja państwa, które w ostatnim czasie stara się zagwarantować wszystko, co tylko można faktycznie warta jest tych dziesięciu punktów procentowych.

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Twitter
  • del.icio.us
  • Google Bookmarks
  • Digg

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*