Kto się (nie) spodziewa inflacji?

Posted by Maciej Bitner on kwiecień 06, 2009
Bez kategorii

Wciąż zastanawiającym się, czy prasa drukarska Fedu wygra z pękającą bańką kredytową (a jest nas pewnie wciąż sporo), polecam dwa wykresy:

Kolory reprezentują odpowiednio: niebieski – M2, czerwony – CPI (oba wzrost rok do roku), zielony – pięcioletnie TIPSy, pomarańczowy – pięcioletnie obligacje amerykańskie.

Zapytają Państwo, cóż to takiego są TIPSy? Pełna nazwa brzmi Treasury Inflation-Protected Securities – są to papiery rządowe, które wypłacają co pół roku kupon uzależniony od inflacji (CPI). Kwotowanie tego instrumentu odpowiada mniej więcej realnej stopie procentowej (z założenia pozbawionej ryzyka). Warto zestawić je z nominalnym oprocentowaniem obligacji na ten sam okres. Im większa różnica między stopą realną, a nominalną, tym większej inflacji spodziewa się rynek.

Co widzimy dla ostatniego półrocza? Różnica oscyluje wokół zera, z czego zdaje się wynikać, że przez najbliższe pięć lat inwestorzy spodziewają się inflacji poniżej jednego procenta.

Inna ciekawa obserwacja z tego samego wykresu. Porównajmy zachowanie się agregatów pieniężnych podczas ostatniej recesji i obecnej. Podaż pieniądza wzrosła w recesyjnym roku 2001 o 10% – tyle samo, co w 2008. Tempo wzrostu cen wtedy znacząco się obniżyło – inflacja przekroczyła 2,5% dopiero w 2003 roku. Zważywszy więc na to, że obecna recesja jest znacznie głębsza, a podaż pieniądza rośnie w podobnym tempie, ceny powinny spaść jeszcze bardziej.

Perspektywa wysokiej inflacji jest więc chyba odleglejsza niż mogłoby się wydawać. W deflację nie wierzą przede wszystkim gracze na rynku złota. Na drugim wykresie widać, jak ostatnio cena złota rozminęła się z oczekiwaną inflacją (otrzymaną jako różnica oprocentowania obligacji nieindeksowanych i indeksowanych CPI). Czyżby na złocie była jednak bańka?

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Twitter
  • del.icio.us
  • Google Bookmarks
  • Digg

Tags: , ,

8 komentarzy to Kto się (nie) spodziewa inflacji?

  • Obserwuję kryzys.blog od jakiegoś czasu. Nie jestem ekonomistą, moja wiedza w tym zakresie jest płytka. Jednak czytając ten wpis nabrałem pewnej wątpliwości. Czy inflacja JUŻ nie zaszła? Przecież podaż pieniądza została zwiększona, wskaźnik M2 pokazuje coś ponad 10%. Czy właśnie to nie jest inflacją? CPI faktycznie nie rośnie, wręcz spada, jednak to chyba jeszcze o niczym nie świadczy.

    Wydaje mi się logiczne, że jeżeli zwiększamy podaż pieniądza i spada podaż dóbr (produkcja przemysłowa kurczy się od jakiegoś czasu w większości rozwiniętych krajów) to wzrośnie popyt na te dobra, zaś spadnie popyt na salda gotówkowe. To spowoduje wzrost cen i CPI, aż nie zostanie osiągnięty jakiś stan równowagi między ilością pieniędzy i ilością towarów w obiegu. Czy bardzo mijam się z rzeczywistością?

    Jest jeszcze taka możliwość, że instytucje dostające te nowo stworzone przez rząd pieniądze po prostu palą nimi w piecu…

    pozdrawiam

  • Podaż dóbr niekoniecznie spada, zwłaszcza w krótkim okresie. Kryzys to czas wyprzedaży – zarówno zapasów, jak i całych firm. Podaż pieniądza zaś nie koniecznie została wpuszczona tam, gdzie jest w stanie wywołać dostrzegalną inflację – w pierwszej kolejności bowiem służy do wykupu aktywów finansowych, które mimo to i tak tanieją.

  • Osobiście mam wątpliwości czy dane z rynku obligacji od września ubiegłego roku są wiarygodnym źródłem prognoz na przyszłość.

    FED zresztą uważa najwyraźniej podobnie:
    http://www.clevelandfed.org/Research/data/TIPS/index.cfm?DCS.nav=Local

    W dodatku obecnie dane te są niejako dodatkowo wypaczane poprzez QE FED które gdy tylko nie ma chętnych na obligacje same je skupuje.

    W normalnych czasach bym się zgodził, ale teraz gdy jedna publikacja wyników może spowodować panikę to takie jasne nie jest.

    Zwolennikiem żadnych teorii spiskowych absolutnie nie jestem, nie wierze w żadne amero NWO i takie tam ale niepokoi mnie fakt że rzadzący zamiast wyjaśnić sytuację tworzą narzędzie by ja wręcz zaciemnić.

    Mam na myśli zmianę sposobu księgowania lub pozwalanie na trzymanie śmieci wartych 30 centów za dolara po 95 centów w bilansach banków. Na te ich ratingi z kartelu też już chyba każdy bierze poprawkę solidną.

    I dlatego pewnie złoto tak w cenie. Bo czasy niepewne.
    A w kwestii złotego wykresu też mnożna by się pokusić o możliwą korektę bo różnica między cena spot a cena „fizycznego złota” na ulicy jest chyba większa niż normalnie.

  • „Podaż pieniądza zaś nie koniecznie została wpuszczona tam, gdzie jest w stanie wywołać dostrzegalną inflację – w pierwszej kolejności bowiem służy do wykupu aktywów finansowych, które mimo to i tak tanieją.”

    Też podejrzewałem, że nowe dolary mogły wsiąknąć w system bankowy pozostając de facto poza gospodarką. Jednak tu mamy do czynienia ze wzrostem M2, a więc agregatu nie zawierającego gotówki w kasach banków. Nie sprawdzałem w statystykach, ale prawdopodobnie kredyty nadal rosną.

    Dlaczego więc CPI spada? Moja pierwsza myśl to wzrost popytu na gotówkę spowodowany wzrostem ogólnej niepewności. No i po części pozostający w związku z powyższym silny dolar (którego kurs rósł na skutek wycofywania się amerykańskich inwestorów z zagranicznych rynków, co z kolei znowu można przypisać zwiększonej niepewności).

    Ale mogę się mylić. Chętnie przeczytam opinie innych twórców kryzys bloga na ten temat.

    Pozdrawiam

  • Jesteś pewien, że M2 nie zawiera gotówki w kasach banków? Zasada budowy tych agregatów jest chyba taka, że każdy kolejny zawiera w sobie wszystkie poprzednie.
    O nieefektywności rynków obligacji TIPS trochę się mówiło, nie czytałem jednak dokładniejszych badań. Faktycznie na początku dekady pokazywały deflację, której nie było, ale teraz potwierdza te prognozy ujemny CPI i to, że rynek TIPS działa już o ładnych paru lat i nie jest tak niepłynny jak na początku.

  • „Jesteś pewien, że M2 nie zawiera gotówki w kasach banków? Zasada budowy tych agregatów jest chyba taka, że każdy kolejny zawiera w sobie wszystkie poprzednie.”

    Jestem pewien. M0 jest tu wyjątkiem i nie zawiera się całkowicie w szerszych agregatach. Tutaj masz na przykład dokument NBP-u, z którego to wynika:
    http://www.nbp.pl/statystyka/Pieniezna_i_bankowa/DWN/Zmiany_definicyjne.pdf
    Zerknij na załącznik nr 1. Znajduje się tam cała definicja wg standardów EBC. W USA jest, przynajmniej pod tym względem, tak samo. Na pewno można to sprawdzić na stronie Fed-u, ale nie mam w tej chwili czasu się przez to przekopywać.

  • Masz racje, inaczej liczono by gotówkę w kasach dwa razy – raz jako gotówkę, a raz jako czyjś depozyt. Ale ja nie to w ogóle miałem na myśli. Bank centralny zwiększył rezerwy banków i tą drogą przede wszystkim wzrosło M2. Co do tego w ogóle ma gotówka w kasach?

  • Popraw mnie jeśli się mylę, ale ja to widzę tak.

    W momencie kiedy jakieś aktywa zostają skupione przez Fed od banków komercyjnych, to odpowiednia kwota pojawia się na rachunkach tych banków, które prowadzi dla nich Fed. Stworzone w ten sposób “rezerwy” mogą w każdej chwili być zamienione na gotówkę a ich status jest równy statusowi “gotówki w kasach banków”. Oznacza to, że dopóki na bazie tych pieniędzy nie zostaną udzielone nowe kredyty (czyli nie zwiększą się depozyty albo gotówka w obiegu gospodarczym) to M2 pozostaje bez zmian mimo wzrostu bazy monetarnej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*