Sprzątanie publiczne i prywatne

Posted by Mateusz Benedyk on styczeń 30, 2012
Mateusz Benedyk

Weekend upłynął pod znakiem słownych przepychanek pomiędzy politykami niemieckimi i greckimi (kolejne odsłony konfliktu do znalezienia tu: 1, 2, 3, 4). Niemcy chcą, by budżet Grecji był ustalany raczej w jakimś mieście, którego nazwa zaczyna się od literki B (Bruksela lub Berlin). Przywiązani do literki A Grecy nie chcą się na to zgodzić i zapewniają, że są w stanie sami sobie pisać budżety, które w dodatku będą kiedyś w przyszłości zrównoważone. Można by powiedzieć, że zamiast sprzątać bałagan w greckich finansach, europejskie rządy kłócą się obecnie, kto potrafi ładniej szorować podłogi.

Ta sytuacja nie dziwi, jeśli pamiętamy, że rządy to takie specyficzne twory, które działają poza rachunkiem zysków i strat. Twórcy niedawnego testu wiedzy ekonomicznej słusznie przypomnieli nam, jak bardzo różnią się zasady działania podmiotów w sektorze publicznym i prywatnym. Zwykła prywatna firma, która jest zagrożona bankructwem (jeśli prezesi nie mają akurat kolegów w rządzie), musi wdrażać radykalne programy restrukturyzacji, chcąc zachować wartość choć części majątku. Radykalne działania naprawcze w sektorze prywatnym były w ostatnich tygodniach tematem dość burzliwych debat w Partii Republikańskiej w USA. Mitt Romney, jeden z faworytów wyścigu do zmierzenia się w powszechnych wyborach z prezydentem Barackiem Obamą, działał niegdyś aktywnie w Bain Capital, firmie private equity, specjalizującej się w przejęciach spółek stojących na skraju bankructwa. Zdaniem niektórych jego rywali ratowanie majątku takich firm, jeśli wiąże się ze zwolnieniami, jest godne potępienia. Romney próbował tłumaczyć rywalom podstawy ekonomii pracy, choć zapewne wystarczyłoby puścić im poniższy klip.


 

Pewne ślady działań naprawczych widać nawet wśród instytucji finansowych. Choć banki centralne skutecznie hamują większość takich działań (gdy stwarzają kolejne pokusy nadużycia swoimi operacjami), to wydaje się, że banki zaczęły martwić się nieco tym, co maja zapisane po stronie aktywów swojego bilansu. Według najnowszych danych Banku Rozrachunków Międzynarodowych instytucje finansowe w trzecim kwartale 2011 r. zmniejszały swoje zaangażowanie na ryzykownych rynkach (Włochy, Hiszpania, Polska, Węgry, Turcja, Korea Płd.). Jak podaje „Parkiet” inwestorzy zmniejszyli także swoją ekspozycję na greckie aktywa (obecnie jest to ok. 116 mld USD wobec ponad 200 mld USD w roku 2008). Z kolei dane EBC za grudzień pokazały największy w historii miesięczny spadek pożyczek dla podmiotów spoza sektora finansowego. Zmniejszanie dźwigni i wyzbywanie się ryzykownych aktywów wydają się rozsądnymi działaniami. Szkoda tylko, że banki centralne robią kroki w dokładnie przeciwną stronę.

Większość rządów nie wykazuje nawet tak nieśmiałych przejawów rozsądku, jak instytucje finansowe. Znakomicie przedstawili to Amerykanie, komentując ostatnie podniesienie limitu zadłużenia. Enjoy.

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Twitter
  • del.icio.us
  • Google Bookmarks
  • Digg

Tags: , , , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*