44% redakcji Kryzys Bloga zdecydowało się wybrać na wycieczkę na Wielki Test Wiedzy Ekonomicznej. Niestety refleks już nie ten, nie wygraliśmy. (Więc jakby ktoś chciał nam poprawić humor i wesprzeć finansowo Kryzys Blog, może to zrobić tutaj)
Dowiedzieliśmy się jednak dwóch ciekawych rzeczy:
W przerwach pomiędzy blokami pytań (pytania zadawano w seriach po sześć), prezentowano animacje edukacyjne, piosenki, występy kabaretowe. Z jednego z klipów mogliśmy się dowiedzieć, że budżet państwa nie różni się bardzo od budżetu rodziny. Bardzo nas to stwierdzenie ucieszyło – w końcu cały czas twierdzimy, że nie można się zadłużać w nieskończoność i trzeba rozsądnie gospodarować swoimi przychodami. Już Adam Smith stwierdził, że „to, co jest roztropnością w prywatnym życiu każdej rodziny, nie może być chyba szaleństwem w życiu wielkiego królestwa.”
I faktycznie, jedno z pierwszych pytań brzmiało mniej więcej (piszę z pamięci): „Jeżeli rodzina wydaje regularnie więcej, niż zarabia, powinna ona:”
Z zadowoleniem wybraliśmy odpowiedź: „zmniejszyć wydatki, zwiększyć przychody”.
Wkrótce pojawiło się kolejne pytanie: „Jeżeli państwo wydaje więcej niż zarabia, to:”
Zanim wyświetliły się odpowiedzi poczułem satysfakcję. Wreszcie nauki zdrowej ekonomii przebijają się do mainstreamu. Setki tysięcy ludzi przed telewizorami usłyszą w najlepszym czasie antenowym, że państwo musi zmniejszyć wydatki (będzie tam zapewne też coś o zwiększeniu przychodów, ale nie można mieć wszystkiego).
Jakieś było moje rozczarowanie, gdy wśród odpowiedzi nie znalazła się żadna zbliżona odpowiedź.
W pierwszej chwili złośliwie chciałem wybrać zaproponowaną odpowiedź „Należy poprosić o wsparcie EBC”. W końcu sama emisja obligacji nie wystarczy – jak wiedzą czytelnicy naszego bloga nikt ich może nie chcieć kupić i pomoc banku centralnego się przydaje. Jednak żeby nie odmrażać sobie uszu na złość mamie, wybrałem odpowiedź: „zwiększyć dług publiczny”. Niestety, była to „właściwa” odpowiedź, a to, co jest rozsądne w życiu rodziny, w oczach twórców quizu dla królestwa okazało się niewyobrażalne…
Drugim ciekawym momentem było też pytanie zadane gościom w studio: Czy ktoś tu miał kredyt we frankach? Uniosło się kilka rąk, na co Piotr Kraśko skomentował, że rozkład jest podobny do rozkładu w całym społeczeństwie (w co jakoś nie chce nam się wierzyć, nie było widać ile rąk było w górze, ale raczej celebryci, jako grupa majętna, nie powinni stanowić najbardziej reprezentatywnej próbki).
Na pytanie o kredyty we Franku Marek Belka zagrzmiał: Nie przewalutowywać!
Co oznacza, że głęboko wierzy w siłę złotówki i nie ma specjalnych perspektyw na obniżki stóp procentowych. Uf.
Niestety oznacza to równocześnie, że koszty obsługi długu publicznego – który, jak się nauczyliśmy, trzeba zaciągać – będą wyższe i nie ma co liczyć na inflacyjne kurczenie się realnej wielkości zadłużenia.
Dopiero teraz wszystko stało się jasne. My, obywatele, musimy redukować zadłużenie i oszczędzać, żeby dostarczać na rynek podaż oszczędności! Dzięki temu rząd może spokojnie się zadłużać, a NBP jednocześnie „walczyć” z inflacją. Czego to się człowiek z telewizji nie nauczy…
PS. Powyższy wpis nie wynika z goryczy z braku wygranej. Poważnie.