Eurosystem

Raport o rozpadzie strefy euro

Posted by Mateusz Machaj on luty 22, 2012
Mateusz Machaj / 2 komentarze

Blog variantperception zamieścił bardzo ciekawy materiał o rozpadzie strefy euro. Raport jest interesujący o tyle, że pokazuje na przykładach historycznych, jak dochodziło do rozpadu wcześniejszych unii walutowych. Dlatego nie będzie nic unikalnego w wypadku rozpadu strefy euro. Co więcej, wszystko wskazuje na to, że odbędzie się to za pomocą „niespodzianki”. Nie będzie raczej dyskusji o tym, jak ten rozpad ma wyglądać. On po prostu stanie się faktem i wtedy ludzie się o nim dowiedzą. Co więcej, w wypadku takiego zdarzenia będzie musiało dojść do kontroli kapitałowych i przymusowych redenominacji zobowiązań. Zapewne będzie to również oznaczało znakowanie banknotów i wycofywanie ich z obiegu.

Najciekawsza dyskusja zaczyna się jednak na stronie 26, gdzie jest mowa o rozpadzie kartelu – Eurosystemu – w którym uczestniczą krajowe banki centralne. Tutaj autorzy cytują raport Nortona Rose’a o tym, że nic nie jest przesądzone i w zasadzie czeka nas przepychanka, ponieważ traktat z Maastricht nic nie precyzuje w tej materii. Sytuacja zatem wymagałaby negocjacji, kto w jakim stopniu przejmie aktywa posiadane przez EBC. A jak już mówiliśmy jakiś czas temu, brak równowagi w strefie euro jest zauważalny. Środki przepływają w ramach rozliczeń TARGET z krajów peryferyjnych do Niemiec. Dopóki EBC istnieje jako trwały system, dopóty nie ma to specjalnego znaczenia. Gdy jednak dojdzie do rozpadu strefy, wtedy sprawa się znacznie komplikuje.
Raport jednakże popełnia pewną nieuzasadnioną metaforę. Sugeruje, że strefa euro działa tak jak kiedyś standard złota – że kraje zagrożone muszą dostosować się poprzez kontrakcję, deflację i spadek płac. Porównanie jest o tyle nieuzasadnione, że po pierwsze, to nie jest cecha standardu złota, tylko cecha standardu złota z bankiem centralnym i rezerwami cząstkowymi. Po drugie natomiast, problemem Grecji wcale nie są zbyt wysokie płace, albo zbyt wysokie ceny wyrażone w euro. Problemem jest ogromny dług i rozrośnięty sektor publiczny finansowany długiem denominowanym w relatywnie silnym pieniądzu. Rozwiązanie tego problemu jest w zasięgu ręki – odpisać dług i zredukować radykalnie sektor publiczny. Niech Grecja nawet przyjmie „jednostronnie euro” poprzez wystąpienie ze strefy euro.

Poza tym wczoraj chciałem napisać, że roczne greckie obligacje (te z rynku wtórnego, bo Grecja oczywiście nie istnieje na rynku pierwotnym) przekroczyły diabelską granicę 666% stopy zwrotu, ale się spóźniłem, bo już jest 750% (zaraz po publikacji notki i trochę później może być i więcej). Ale w jeden dzień się sporo zmienia. Takie dyskonto oznacza, że jeśli ktoś oferuje odbiorcy obligację, zgodnie z którą grecki rząd zobowiązuje się zapłacić 100 euro w przeciągu roku, to inwestor jest gotów dać za nią mniej niż 12 euro.

Patrząc na trend to i tak za dużo. Zobaczymy, co z tym będzie. Prawie 95% obligacji greckich jest emitowanych w oparciu o „greckie prawo”. A to oznacza, że po wystąpieniu Grecji ze strefy euro redenominacja (np. do drachmy) może nawet nie zostać potraktowana jako bankructwo i „zdarzenie kredytowe” uruchomiające ubezpieczenia (CDSy).

Tags: , , , , ,

Siła Bundesbanku w Eurosystemie

Posted by Mateusz Machaj on styczeń 04, 2012
Mateusz Machaj / 6 komentarzy

W trakcie boomu mało kto zwracał uwagę na to, że Europejski Bank Centralny i jego system nie jest jednym zunifikowanym tworem, a raczej kartelem kilku banków centralnych, w którym każdy krajowy bank centralny jest odpowiednio uczestnikiem tego systemu (udziałowcem – uprzedzając spiskowców od Fedu, nie, to nie oznacza, że EBC jest „prywatnie” posiadany). Kiedy teraz nadszedł czas problemów i tarć międzypaństwowych, coraz więcej obserwatorów i komentatorów zwraca na ten fakt uwagę, gdyż może być niezwykle istotny przy ewentualnym rozpadzie eurostrefy.
Wybitny niemiecki makroekonomista, Hans-Werner Sinn, lansował tezę, że w tym systemie przy obecnym kryzysie Bundesbank jest dotującym pozostałe banki krajów strefy euro. Tezę tę dobrze ilustrują Tornell i Westermann.
Ilustracje zawarte w artykule są uderzające. Oto pożyczki udzielane przez krajowe banki centralne. Porównanie krajów PIIGS i Niemiec:

Wyraźnie widać, że Bundesbank w przeciwieństwie do banków „świnek” zredukował swoje działanie jako pożyczkodawcy ostatniej instancji. Następnie popatrzmy na wykres pokazujący, że Bundesbank przyjmuje obecnie więcej depozytów od instytucji finansowych niż udziela pożyczek:

I na sam koniec zwróćmy uwagę na to, że z technicznego punktu widzenia w eurosystemie inne banki centralne są winne pieniądze niemieckiemu bankowi centralnemu:

Sinn, Tornell i Westermann wyciągają jednak z tych obserwacji nieuzasadnione wnioski i twierdzą, że uderza to w niemiecki system i oznacza, że Bundesbank pożycza pieniądze innym bankom centralnym. Otóż nie, te wykresy obrazują po prostu, że w eurosystemie dochodzi do runu na banki krajów zagrożonych. Pieniądze przepływają z banków słabszych krajów do Niemiec. W tych słabych krajach dochodzi do pieniężnej deflacji we wszystkich wskaźnikach podaży pieniądza, M1, M2, M3. Statystyki włoskie, greckie, portugalskie (w mniejszym hiszpańskie i irlandzkie) są bezwzględne. W tych krajach system bankowy zaczyna się walić – środki są przenoszone do Niemiec. A to oznacza, że w księgowości Eurosystemu przy przepływie pieniędzy Bundesbank księguje siebie jako wierzyciela, a peryferyjny bank centralny jako dłużnika. Wbrew autorom tych opinii samo to nie musi zagrażać istnieniu tego systemu. Natomiast ciekawe może się wydać rozważenie, co się będzie działo, jak sytuacja się pogorszy i trzeba będzie zaksięgować straty na prowadzonych przez banki centralne operacjach.
Tu musimy wrócić do natury EBC. Otóż każdy z krajowych banków centralnych posiada proporcjonalne kapitały w EBC. W sytuacji, w której EBC osiąga „zyski” ze swojej działalności, zostają one proporcjonalnie podzielone zgodnie z tymi udziałami (a następnie wpłacone do krajowego budżetu). Jeśli na normalnych operacjach otwartego rynku EBC poniesie stratę, to również jest dzielona proporcjonalnie. Między innymi dlatego prezes Bundesbanku Jens Weidmann po cichu wywiera presję na eurosystem podobnie jak głośno Merkel, że nie należy angażować się za bardzo na rynku długu krajów zagrożonych, ponieważ będzie to oznaczało socjalizację strat.
Jest jednak pewien zakres działań, który pozostaje w dyspozycji lokalnych banków centralnych: ELA, czyli Emergency Liquidity Assistance, nadzwyczajne pożyczki udzielane bankom, które doświadczają głębokich problemów z płynnością (czyli kiedy jest run na bank). Wtedy straty osiągane na tych operacjach nie są socjalizowane i zostają na krajowym banku centralnym. Właśnie to również ukrywa się w powyższych wykresach. Ze względu na to, że w krajach „świnkach” dochodzi do runów na banki, lokalne krajowe banki centralne drukują euro, żeby te banki nie poupadały. Kiedy przyjdzie czas zaksięgowania strat na tych operacjach może się okazać, że będą umniejszać oficjalny kapitał EBC, który posiadają. A to oznacza, że Bundesbank może się zacząć stawać faktycznym właścicielem EBC. Możliwe scenariusze tej sytuacji są niezwykle inspirujące. W Grecji praktycznie nie ma już tradycyjnego systemu bankowego. Jest jedna wielka zamieciona pod dywan katastrofa. Rok 2012 może się okazać przełomowy dla kształtu strefy euro głównie przez tarcia finansowe wynikające z tego, że EBC jest kartelem. I mimo że jest państwowym kartelem, to podobnie jak większość prywatnych karteli może się rozpaść.
Jakiś czas temu zacząłem się zastanawiać, dlaczego wszystkie ważne instytucje UE znajdują się w Brukseli. Z wyjątkiem EBC, który ma siedzibę we Frankfurcie. Czy jest to tylko ukłon dla Bundesbanku, symbolu silnej waluty, czy też Niemcom bardzo zależało, aby EBC miał siedzibę u nich w kraju z innych powodów…? Co się na przykład stanie, jeśli Niemcy podejmą decyzję jako „wierzyciel” eurosystemu na papierze, że występują ze strefy, a inne kraje nie będą chciały tej decyzji zaakceptować?

Wpis ukazał się też tutaj.

Tags: , , , , ,