W poniedziałek w Korei Południowej aresztowano blogera o pseudonimie „Minerva”. Został on oskarżony o rozpuszczanie plotek, które doprowadziły do gwałtownej deprecjacji wona. Koreańczyk napisał, że urzędnicy wysłali do bankierów list, który miał ich przekonać, by nie sprzedawali wona. Prokurator uznał, że deprecjacja krajowej waluty wywołana postem Minervy wymusiła kosztowną interwencję i naraziła państwo na utratę cennych rezerw.
Wydarzenia takie są bardzo niepokojące i wydają się nie do pomyślenia w kraju demokratycznym. Niestety nie jest to jedyny przypadek. Prokuratura wszczęła również śledztwo w sprawie zagranicznych analityków, którzy wydali rekomendację „sprzedaj” dla koreańskich akcji.
Ciekawe jest to, że nikt nie karze za rozprzestrzenianie fałszywych pogłosek dotyczących tego, że coś jest zbyt tanie. Wtedy kłopoty mógłby mieć choćby koreański prezydent, który w październiku 2008 powiedział „Yes, I believe KOSPI will rise to 3000 next year” a miesiąc później dodał “buy stocks, and you will get rich”. Obecnie wartość wspomnianego przezeń indeksu utrzymuje się poniżej 1200 pkt. Korea zaś jest na 40 miejscu w najnowszym rankingu wolności gospodarczej WSJ i HF – o 41 miejsc przed Polską. Nam jednak nie przyszłoby chyba na myśl, że jakiś przedstawiciel władz mógłby zareagować na sugestie na blogu dotyczące kursu złotego (który, nawiasem mówiąc, bardzo szybko traci na wartości – moim zdaniem trend ten się utrzyma, przynajmniej w pierwszej połowie roku; nie jest to wina spekulantów lecz głównie braku widoków na zakończenie kryzysu finansowego w USA i spadków na rynkach surowców, nie małą rolę odgrywa także oczekiwanie cięcia stóp procentowych przez RPP).