Ostatnio znalazłem tłumaczenie półgodzinnej kreskówki „The American Dream”, która w ramach humorystycznej i pełnej akcji fabuły, przedstawia funkcjonowanie systemu bankowego. Jak można się domyślić, nie jest to film pochwalny.
Filmik polecam, można się nim dzielić ze znajomymi w celach edukacyjnych. Ale żeby nie rozpowszechniać tego, co w nim przekłamane, polecam dzielić się linkiem do tego postu. Tu można obejrzeć filmik i zapoznać się z odrobiną uwag krytycznych.
Dodatkowo, jako uzupełnienie do filmu, polecam tekst Roberta P. Murphy’ego, który zajmował się ideą „pieniądza jako długu” z perspektywy austriackiej.
Ale do rzeczy.
Pierwszy problem, jaki widzę w filmie, to kilkakrotne wzmiankowanie o „prywatnym” banku centralnym USA, Fedzie. Teza o jego prywatności opiera się na istnieniu „udziałowców”. A skoro istnieją udziałowcy, to instytucja musi być prywatna, w końcu nikt nie słyszał o udziałowcach w ministerstwie rybołówstwa, czy w urzędzie gminy. Logiczne? Niestety nie.
Litry atramentu i setki tysięcy bajtów zużyto, aby wyjaśnić dlaczego Fed nie jest bankiem prywatnym.
Przytoczę tu tylko jeden z komentarzy, który umieściłem pod którymś z podlinkowanych tekstów:
Odpowiedź jest jedna: Fed ma dziwaczną strukturę organizacyjną, ale jeżeli tzw. „udziałowcy” nie mogą ani zbyć udziału, ani ustalić jak dużo zysków sobie wypłacają, to ciężko to nazwać własnością prywatną. W rzeczywistości państwo pozwala, w zamian za pewną daninę, włączyć dany bank prywatny w poplątaną strukturę decyzyjną i wypłacać takiemu bankowi określony z góry procent od zysków…
Dodatkowo, cytując stary FAQ rezerwy federalnej:
Akcja Banku Rezerwy Federalnej nie niesie ze sobą władności (control) i korzyści finansowych (financial interest), jakie niesie ze sobą posiadanie zwyczajnych akcji organizacji nastawionych na zysk (for-profit organisations). Jest ona zaledwie zobowiązaniem, w które wchodzi się wraz z członkostwem [w Systemie Rezerwy Federalnej] i nie może być zbywana ani składana pod zastaw długu. Banki członkowskie otrzymuje 6% dywidendy, jak zostało określone w ustawie, i głosują na niektórych z dyrektorów (dyrektorów typu A i typu B)
W nowym FAQu jest to wyłożone jeszcze bardziej bezpośrednio:
System Rezerwy Federalnej nie jest „posiadany” przez kogokolwiek i nie jest instytucją prywatną nastawioną na generowanie zysku [a szkoda, pełna prywatyzacja, likwidacja przywilejów i nastawienie na zysk akurat dobrze by jej zrobiły, przyp. SK]. Stanowi niezależną instytucję działającą przy rządzie, posiadające zarówno publiczne cele i prywatne aspekty. Jako bank centralny, Rezerwa Federalna posiada uprawnienia nadane jej przez Kongres.
Zwolenników teorii spiskowych uprzedzam: tak, wiem, mogą kłamać. Jednak nie w tym leży istota sprawy. Istota leży w tym, że EBC, NBP, BoE, BoJ działają podobnie jak Fed, ale w ich przypadku nie ma wątpliwości, że są instytucjami publicznymi. To powinien być ostateczny dowód, że szkodliwe funkcje Fedu wynikają z komponentu publicznego w jego konstrukcji, nie z prywatnego.
Drugim problemem, jaki widzę w filmie, jest zniekształcenie asymetrii pomiędzy biednymi kredytobiorcami, a złymi bankierami. Film sprawia wrażenie, jakby banki zarabiały na dawaniu złych kredytów. Nie jest to oczywiście prawda. Podstawowym źródłem zarobku banków, są – a raczej powinny być – dobre kredyty. Banki mogą co prawda dawać kredyty osobom bez zdolności kredytowej, by móc następnie przejmować ich aktywa, jednak nie ma to większego sensu. Szczególnie zaś w przypadku, w którym odbiera się dom kupiony za ten właśnie kredyt.
Skąd więc tak wiele przejęć domów? Otóż banki dawały hipoteki, spodziewając się dalszego wzrostu wartości zabezpieczenia – ceny nieruchomości rosły, a gospodarka USA była „niczym rozpędzony pociąg”, jak wspominał bodaj Arthur Laffer. Banki spokojnie dawały kredyt na 130% wartości nieruchomości, gdyż niedługo jej wartość miała urosnąć, pokrywając 100% kredytu, a niewypłacalność kredytobiorcy przestałaby mieć znaczenie. Banki tak samo się pomyliły, dlatego zaczęły ponosić na całej tej zabawie straty.
Oczywiście istnieje asymetria pomiędzy bankami, a konsumentami kredytów. Ale wynika ona z tego, że banki korzystają z niskich stóp procentowych, gdy mogą na tym zarobić, a gdy system powoduje straty, są one ratowane za pieniądze podatnika. Jest to nieco inny problem niż ten sugerowany w filmie.
Po trzecie, film zdaje się sugerować, że Fed wyzyskuje rząd. Nie jest to prawda, a gdyby tak było, rząd mógłby Fed zlikwidować. Fed jest gwarantem taniego finansowania deficytów budżetowych. Co więcej, przekazuje większość swoich zysków do budżetu USA. Nie wygląda mi to na pasożytnictwo.
Pomimo powyższych problemów i tak polecam film. Pięknie pokazuje upadek tradycyjnej bankowości, opinię Ojców Założycieli USA na temat pieniądza i absurd związku pomiędzy rządem, Fedem i bankami komercyjnymi. Wszystko przyprawione jest odwołaniami do klasyki kina i odrobiną patosu, która wystarcza by utrzymać bojowy nastrój w walce z tym szkodliwym systemem.
Polecam, szczególnie z suplementem w postaci powyższego komentarza;).
PS. Nie wypowiadam się tu w kwestii roli Czerwonej Tarczy w tworzeniu banków centralnych na świecie. Nie czuję się kompetentny. Za to jako zabieg filmowy, takie przedstawienie Rothschildów daje świetny efekt dramatyczny.