CPI

Gokouun o inorimasu!

Posted by Maciej Bitner on grudzień 20, 2008
Bez kategorii / 2 komentarze

W czwartkowym Wall Street Journal można przeczytać dwa ciekawe komentarze dotyczące pomocy publicznej dla gospodarki amerykańskiej. Pierwszy odnosi się do ostatniej decyzji Fedu. Przypomnijmy – amerykański bank centralny obniżył stopy procentowe o 75 punktów bazowych, oświadczając, że będzie utrzymywał główną stopę (fed fund target rate) na poziomie między 0 a 0,25%. Ponadto w ramach quantitative easing Fed będzie dalej kupował papiery skarbowe i inne aktywa.

Autorzy komentarza niepokoją się przede wszystkim tym właśnie. Na obecną chwilę Fed posiada już bowiem aktywa kupione za 2,2 biliona dolarów i liczba ta powiększa się w astronomicznym tempie. Ben Bernanke wprawdzie utrzymuje, że gdy tylko na rynek wróci płynność i zaufanie, to, wykreowane głównie w ciągu ostatniego półrocza, setki miliardów dolarów wrócą z powrotem do banku. Komentatorzy jednak nie wierzą, że tak się stanie.

Trudno jest się z nimi nie zgodzić. Rezerwa federalna nader wybiórczo wypełnia swoje obietnice i nie odznacza się jakąś specjalną konsekwencją. Ostatnią decyzję banku poprzedziła informacja o inflacji w listopadzie, która spadła miesiąc do miesiąca aż o 1,7%. Gdyby w takim tempie spadała przez rok, to mielibyśmy do czynienia z deflacją na poziomie prawie 20%. Czy w takim razie tak odważna decyzja banku, który chce stabilizować ceny była uzasadniona?

Nie, przynajmniej w myśl oficjalnej retoryki Rezerwy Federalnej, która twierdzi, że nie patrzy na inflację mierzoną wskaźnikiem CPI lecz na tak zwaną inflację bazową, którą otrzymuje się po odfiltrowaniu cen charakteryzujących się najwyższą zmiennością (żywność i energia). Jest to uzasadnione tym, że polityka monetarna ma horyzont oddziaływania sięgający kilkunastu miesięcy, tak więc nie sposób właściwie reagować na gwałtowne zmiany cen o trudnym do ustaleniu kierunku. Jak jednak się okazało, można. Inflacja bazowa bowiem w listopadzie wcale się nie zmieniła.

W drugim komentarzu USA zestawione są z Japonią, która w latach 1992-99 stosowała intensywnie keynesowskie metody stymulowania gospodarki. Wypróbowano niemal wszystkie środki: roboty publiczne, subsydia dla małych firm, kredyty preferencyjne, wsparcie banków i ich klientów,  programy tworzenia zatrudnienia, zasiłki, inwestycje rządowe, wsparcie modernizacji rolnictwa itp. Nader niewiele zaś prywatyzowano, deregulowano, a podatki obniżano skąpo i chwilowo. W efekcie dług publiczny wzrósł z poziomu 68,6% PKB do 128,3%. W gospodarce zaś niewiele się ruszyło. Artykuł kończy się słowami: „Teraz mówi się nam, że podobny program wydatków publicznych – nowy New Deal – ożywi amerykańską gospodarkę. To jak to się mówi po japońsku <<powodzenia>>?”

Gokouun o inorimasu

good luck

 

Tags: , , , ,

Deflacja cen

Posted by Mateusz Machaj on listopad 20, 2008
Bez kategorii / 11 komentarzy

Ceny nieruchomości spadają, giełda amerykańska mocno dołowała (WIG20 jest dziś na poziomie 1550), a amerykański BLS opublikował, że w ostatnim miesiącu gospodarka Stanów doświadczyła deflacji cen dóbr konsumenckich. W porównaniu do ubiegłego miesiąca ceny spadły o 1% (w skali rocznej inflacja CPI wyraźnie spowolniła).

Co jest cechą charakterystyczną spadających cen i zatrzymanej akcji kredytowej? Zazwyczaj powinny spadać zwroty na obligacje państwowe. W wyniku oczekiwanego spadku cen i wzrostu ryzyka kredytowego, inwestorzy powinni kupować obligacje i podbijać ich ceny (zmniejszając zwroty), ponieważ jest to postrzegane jako najbezpieczniejsza inwestycja (najmniejsze ryzyko), a skoro ceny spadają, to mały wzrost nie zostanie przeżarty przez wzrosty cen.
No i tak też się dzieje. Zwroty na obligacje spadły.

Ale mamy anomalię. Jak podaje Bloomberg przy spadkach CPI zwroty na obligacje wzrosły.

Jak to możliwe? Dlaczego skoro ponoć nadchodzi deflacja cen, to zwroty na obligacje rosną? Są trzy możliwe wyjścia:

1. Inwestorzy nie wiedzą co robią.
2. Inwestorzy oczekują szybkiego powrotu do inflacji i wcale deflacja nie nadchodzi.
3. Inwestorzy nie ufają amerykańskim obligacjom i obawiają się częściowego niespłacenia długu publicznego.

A Citigroup wyrzuci z pracy 50 tysięcy ludzi. Co się stało? Bailout jednak nie przynosi oczekiwanych skutków?

Tags: , , , ,