EFSF

Siła Bundesbanku w Eurosystemie

Posted by Mateusz Machaj on styczeń 04, 2012
Mateusz Machaj / 6 komentarzy

W trakcie boomu mało kto zwracał uwagę na to, że Europejski Bank Centralny i jego system nie jest jednym zunifikowanym tworem, a raczej kartelem kilku banków centralnych, w którym każdy krajowy bank centralny jest odpowiednio uczestnikiem tego systemu (udziałowcem – uprzedzając spiskowców od Fedu, nie, to nie oznacza, że EBC jest „prywatnie” posiadany). Kiedy teraz nadszedł czas problemów i tarć międzypaństwowych, coraz więcej obserwatorów i komentatorów zwraca na ten fakt uwagę, gdyż może być niezwykle istotny przy ewentualnym rozpadzie eurostrefy.
Wybitny niemiecki makroekonomista, Hans-Werner Sinn, lansował tezę, że w tym systemie przy obecnym kryzysie Bundesbank jest dotującym pozostałe banki krajów strefy euro. Tezę tę dobrze ilustrują Tornell i Westermann.
Ilustracje zawarte w artykule są uderzające. Oto pożyczki udzielane przez krajowe banki centralne. Porównanie krajów PIIGS i Niemiec:

Wyraźnie widać, że Bundesbank w przeciwieństwie do banków „świnek” zredukował swoje działanie jako pożyczkodawcy ostatniej instancji. Następnie popatrzmy na wykres pokazujący, że Bundesbank przyjmuje obecnie więcej depozytów od instytucji finansowych niż udziela pożyczek:

I na sam koniec zwróćmy uwagę na to, że z technicznego punktu widzenia w eurosystemie inne banki centralne są winne pieniądze niemieckiemu bankowi centralnemu:

Sinn, Tornell i Westermann wyciągają jednak z tych obserwacji nieuzasadnione wnioski i twierdzą, że uderza to w niemiecki system i oznacza, że Bundesbank pożycza pieniądze innym bankom centralnym. Otóż nie, te wykresy obrazują po prostu, że w eurosystemie dochodzi do runu na banki krajów zagrożonych. Pieniądze przepływają z banków słabszych krajów do Niemiec. W tych słabych krajach dochodzi do pieniężnej deflacji we wszystkich wskaźnikach podaży pieniądza, M1, M2, M3. Statystyki włoskie, greckie, portugalskie (w mniejszym hiszpańskie i irlandzkie) są bezwzględne. W tych krajach system bankowy zaczyna się walić – środki są przenoszone do Niemiec. A to oznacza, że w księgowości Eurosystemu przy przepływie pieniędzy Bundesbank księguje siebie jako wierzyciela, a peryferyjny bank centralny jako dłużnika. Wbrew autorom tych opinii samo to nie musi zagrażać istnieniu tego systemu. Natomiast ciekawe może się wydać rozważenie, co się będzie działo, jak sytuacja się pogorszy i trzeba będzie zaksięgować straty na prowadzonych przez banki centralne operacjach.
Tu musimy wrócić do natury EBC. Otóż każdy z krajowych banków centralnych posiada proporcjonalne kapitały w EBC. W sytuacji, w której EBC osiąga „zyski” ze swojej działalności, zostają one proporcjonalnie podzielone zgodnie z tymi udziałami (a następnie wpłacone do krajowego budżetu). Jeśli na normalnych operacjach otwartego rynku EBC poniesie stratę, to również jest dzielona proporcjonalnie. Między innymi dlatego prezes Bundesbanku Jens Weidmann po cichu wywiera presję na eurosystem podobnie jak głośno Merkel, że nie należy angażować się za bardzo na rynku długu krajów zagrożonych, ponieważ będzie to oznaczało socjalizację strat.
Jest jednak pewien zakres działań, który pozostaje w dyspozycji lokalnych banków centralnych: ELA, czyli Emergency Liquidity Assistance, nadzwyczajne pożyczki udzielane bankom, które doświadczają głębokich problemów z płynnością (czyli kiedy jest run na bank). Wtedy straty osiągane na tych operacjach nie są socjalizowane i zostają na krajowym banku centralnym. Właśnie to również ukrywa się w powyższych wykresach. Ze względu na to, że w krajach „świnkach” dochodzi do runów na banki, lokalne krajowe banki centralne drukują euro, żeby te banki nie poupadały. Kiedy przyjdzie czas zaksięgowania strat na tych operacjach może się okazać, że będą umniejszać oficjalny kapitał EBC, który posiadają. A to oznacza, że Bundesbank może się zacząć stawać faktycznym właścicielem EBC. Możliwe scenariusze tej sytuacji są niezwykle inspirujące. W Grecji praktycznie nie ma już tradycyjnego systemu bankowego. Jest jedna wielka zamieciona pod dywan katastrofa. Rok 2012 może się okazać przełomowy dla kształtu strefy euro głównie przez tarcia finansowe wynikające z tego, że EBC jest kartelem. I mimo że jest państwowym kartelem, to podobnie jak większość prywatnych karteli może się rozpaść.
Jakiś czas temu zacząłem się zastanawiać, dlaczego wszystkie ważne instytucje UE znajdują się w Brukseli. Z wyjątkiem EBC, który ma siedzibę we Frankfurcie. Czy jest to tylko ukłon dla Bundesbanku, symbolu silnej waluty, czy też Niemcom bardzo zależało, aby EBC miał siedzibę u nich w kraju z innych powodów…? Co się na przykład stanie, jeśli Niemcy podejmą decyzję jako „wierzyciel” eurosystemu na papierze, że występują ze strefy, a inne kraje nie będą chciały tej decyzji zaakceptować?

Wpis ukazał się też tutaj.

Tags: , , , , ,

Mario Draghi oburzony wpisem Jana Lewińskiego

Posted by Stanisław Kwiatkowski on grudzień 20, 2011
Stanisław Kwiatkowski / 1 Comment

Fitch – zgodnie z obawami (zaleceniami?) Janka Lewińskiego – pogroził palcem Francji zmieniając perspektywy ich ratingu AAA ze stabilnych na negatywne (i zrobił to dosłownie kilkanaście godzin po wpisie JL). Oznacza to, że Fitch szacuje prawdopodobieństwo obniżenia ratingu w przeciągu najbliższych dwóch lat na większe niż 50%.

Na problemy Francuzów składają się według Fitcha głównie:

– Brak przestrzeni w budżecie na amortyzowanie jakichkolwiek dalszych negatywnych szoków (i bez szoków szacują, że dług publiczny wyniesie w 2014 roku 92%). Nieprzewidziane szoki automatycznie obniżą Francuzom rating.

– Rosnące ryzyko przekształcenia się potencjalnych zobowiązań francuskiego rządu w zobowiązania realne (m. in. ze względu na konieczność uruchomienia EFSF czy ESM do którego Francuzi zobowiązali się, że się dorzucą).

– Fakt, że francuskie banki mają wysoką ekspozycję na greckie śmieci (akurat nie publiczne, tylko prywatne)

Te ciekawe wydarzenia poprzedziły wczorajsze posiedzenie Komisji Spraw Gospodarczych i Monetarnych Parlamentu Europejskiego, na których swoje pierwsze, historyczne odwiedziny złożył Mario Draghi, nowy szef Europejskiego Banku Centralnego. Kiedy już tam był i mówił o stabilności systemu kredytowego (kiedy o tym mówił, na sali słychać było pokasływanie), całkiem sporo czasu poświęcił omawiania zachowań wichrzycieli pokroju Fitcha i Lewińskiego, którzy swoimi obawami utrudniają mu pracę i uniemożliwiają udzielania pożyczek pod zastaw nisko ocenianych papierów wartościowych (szczególnie obligacji państwowych).

Powtarzającym się motywem były jego relacje z „niezależnymi” agencjami ratingowymi, które w dobrych czasach miały być gwarantem stabilności, a w złych stały się dla EBC ciężarem utrudniającym drukowanie pieniędzy na ratunek rozpasanym bankom i rządom. Szczególnie tym, które nie mają ochoty same spłacać swoich rachunków i chciałyby z pomocą Draghiego przerzucić koszty rozpasania na wszystkich użytkowników waluty. Dlatego, według Draghiego, najlepiej byłoby, gdyby stworzyć regulacje, zgodnie z którymi wewnętrzne systemy ratingowe umożliwiałyby rezygnację z korzystania z ratingów zewnętrznych, kiedy ratingi zewnętrzne będą odbiegały zbytnio od rzeczywistości (albo marzeń Mario Draghiego).*

Niestety Draghi nie powiedział po co w takim razie w ogóle odwoływać się do ratingów zewnętrznych.

Problemy Draghiego biorą się między innymi stąd, że EBC nie ma mandatu na bezpośredni skup obligacji państwowych państw UE. Na szczęście już od jutra EBC będzie zamiast tego udzielać nieograniczonej wielkości pożyczek bankom strefy euro. Tak, nieograniczonej, na trzy lata, z możliwością spłaty po roku. Jak powiedział Draghi w wywiadzie dla Financial Timesa: „Jedna z reczy, którą banki mogą zrobić za te pieniądze, to zakup obligacji państwowych. Ale to tylko jedna z tych rzeczy i oczywiście nie jest równoznaczna ze skupem obligacji przez EBC.”**

Tak się akurat składa, że  na Hiszpańskich i Włoskich obligacjach pospadały na wieść o nowych pożyczkach. Czyli banki zaczęły je skupywać żeby mieć co dać pod zastaw dla EBC. Ale to przecież nie to samo, co bezposredni skup obligacji. To tylko płacenie, za skupowanie ich przez kogoś innego…

 

UPDATE: Co zabawne, cała operacja może się nie powieść, jeśli banki będą się bały brać obligacje do swoich ksiąg ze względu na obawę przed kolejnymi potencjalnymi stress testami, lub obawę o stygmatyzację na rynku finansowania prywatnego (zwraca na to uwagę Lisa Pollack na ft.com/alphaville). Obecne spadki dochodowości obligacji włoskich i hiszpańskich nastąpiły w końcu zanim uruchomiono nowe pożyczki – co oznacza, że były efektem oczekiwań uczestników rynku wobec tego, co stanie się jutro. Czy jednak jest czego się obawiać, skoro Draghi powiedział wczoraj wprost, że dostarczy bankom tyle płynności, ile trzeba, przez co banki nie muszą się martwić o prywatne źródła finansowania? Taką interpretację zdaje się popierać Bill Gross z Pimco, który na Twitterze napisał, że po programie EBC spodziewa się zabawy w przekładanie pieniędzy z ręki do ręki.

Jak często się okazuje, programy banków centralnych mają problemy z odnoszeniem takiego skutku, jaki był planowany. Wystarczy wspomnieć rynek amerykański, gdzie ekspansja Fedu nie zasiliła rynku kredytów komercyjnych, a raczej salda gotówkowe banków i rynek obligacji amerykańskich. Analogiczne rozwiązanie zapewne ucieszyłoby prezydenta Sarkozy’ego. Jednak los lubi płatać figle…

Z innych wiadomości, za oceanem bezrobocie liczone przez Gallupa rok do roku ani drgnie, a odrobinie rośnie w porównaniu do listopada. Oficjalne rządowe dane BLS oczywiście mówią co innego. Gallup zaleca ostrożność wobec danych rządowych.


* Nie chciałbym zostać odebrany jako obrońca agencji ratingowych. Poza pożytecznym ukazywaniem bezprecedensowości obecnego kryzysu, robią też dużo złego. Np. Standard & Poors domagał się niedawno od Draghiego, żeby ten włączył maszyny drukarskie i skupował obligacje bezpośrednio, pod groźbą masowego obniżenia ratingu dla państw strefy euro.

** Polecam cały wywiad, jest na tyle treściwy, że jeden z członków parlamentu pytał Draghiego, dlaczego wszystko, co im powie, wiedzieli z gazety sprzed kilku dni.

Tags: , , , , , , , , , , ,