keynesizm

Mateusz Machaj w Radiu Olsztyn

Posted by Maciej Bitner on listopad 24, 2008
Bez kategorii / 15 komentarzy

Dziś Mateusz Machaj weźmie udział w debacie z Andrzejem Sadowskim i Ryszardem Bugajem w Radiu Olsztyn. Program rozpocznie się o godzinie 17:15 www.ro.com.pl. Szczególnie ciekawe wydaje się zestawienie Mateusza z doktorem Sadowskim (co będzie mówił trzeci dyskutant, to akurat wiadomo; jeśli ktoś nie wie, proszę kliknąć na tag „keynesizm”). Nie koniecznie muszą się we wszystkim zgadzać. Zachęcamy do wysłuchania audycji!

Pierwotnie błędnie informowaliśmy, że audycję nada Radio dla Ciebie. Przepraszamy.

Tags:

Jak kiedyś uratowano Forda?

Posted by Maciej Bitner on listopad 23, 2008
Bez kategorii / 6 komentarzy

Twardogłowy keynesizm, o którym pisał ostatnio Mateusz, rzeczywiście święci tryumfy w mediach. Można usłyszeć rzeczy naprawdę wprawiające w osłupienie. We Francji na przykład „prawicowy” prezydent Sarkozy obiecał, że nie pozwoli upaść żadnej kluczowej (tzn. dużej) francuskiej firmie. Pozwolę sobie przypomnieć czytelnikom, jak radzono sobie z trudnościami w firmach w czasach, gdy nie wynaleziono jeszcze kapitalizmu państwowego.

Taki na przykład Ford znalazł się już kiedyś na krawędzi bankructwa. W 1927 roku nie miał swoim klientom nic do zaoferowania poza przestarzałym modelem T produkowanym od 1908 roku. Konkurencja (Chrysler i GM) oferowała samochody bardziej luksusowe, tańsze, bezpieczniejsze i w dodatku sprzedawane na raty. Jak myślicie, co zrobił wtedy Ford? Może poszedł żebrać do administracji prezydenta Hoovera? Nie. Opłacił dziennikarzy i lobbystów by przekonywali kongresmanów do udzielenia preferencyjnej pożyczki? Też nie.

 Zrobił za to dwie inne rzeczy. Po pierwsze w czasach kilkunastoletniej prosperity zaoszczędził dużą część zysków. Po drugie w maju 1927 roku zamknął fabrykę, zwolnił 60 tysięcy pracowników i przez prawie rok przebudował linię produkcyjną kosztem 100 milionów dolarów. W 1928 roku nowy model – Ford A – pozwolił na nowo podjąć rywalizację z konkurencją, a kolejne inwestycje po sześciu latach pozwoliły Fordowi całkowicie odzyskać straconą pozycję. 

Tags: ,

Trucizna starego keynesizmu

Posted by Mateusz Machaj on listopad 18, 2008
Bez kategorii / 5 komentarzy

Plaga keynesizmu z czasów dinozaurów coraz bardziej się rozszerza. Naciski na rozciągnięcie planu ratunkowego na producentów samochodów są coraz mocniejsze. Najpierw przekonywano nas, że jeśli nie wprowadzimy planu Paulsona, to nadejdzie koniec świata. Tak więc banki musiały zostać uratowane, bo w przeciwnym wypadku na horyzoncie pojawiliby się jeźdźcy apokalipsy.
Teraz do tego opowiadania przyłączyli się producenci samochodów. Jeśli oni nie dostaną publicznych pieniędzy, to też będzie koniec świata. Karmi się nas przy tym typową mnożnikową propagandą keynesizmu z czasów dinozaurów (współczesny nowy keynesizm podchodzi sceptycznie do magii mnożnikowej). Jeśli upadnie przemysł samochodowy, to już zapuka do nas święty Jan ze swoją opowieścią.
Przykładem tej bezsensownej paniki jest taki o oto filmik zrobiony przez firmy samochodowe:

Żaden koniec świata oczywiście nie nadejdzie, jeśli te firmy zbankrutują. Wprost przeciwnie, doprowadzi to do wyczyszczenia ksiąg, a nie obciążania podatnika kolejnymi rachunkami. Przypominamy, że bankructwo to normalna rynkowa procedura. Nie wierzcie tym bankructwofobom – jeśli GM upadnie, to czynniki produkcji, z których korzystają, nie zostaną spalone na stosie, tylko po upłynnieniu zostaną wykorzystane w innym miejscu.
A jeśli prawdą jest to co mówi film, że warto zainwestować obecnie ileś miliardów, żeby potem oszczędzić, to niech idą po pieniądze do Buffetta. On zdaje się pozytywnie spogląda w przyszłość.

Na Cebulaku (theonion.com) zawitał świetny film opisujący w najprostszy sposób bez mnożnikowego mumbo-jumbo na czym polega keynesizm z epoki lodowcowej:
In The Know: Should The Government Stop Dumping Money Into A Giant Hole?

Hazlitt by się takiego klipu nie powstydził.

Dodajmy, że nie jest to żadna przesada. Keynesizm to doktryna, która zaleca wyrzucanie pieniędzy w błoto. W istocie to z książki Keynesa pochodzi cytat o tym, aby wkładać pieniądze do butelek, a potem je zakopywać po ziemią. Nie ma zatem w tym kabarecie przesady.

Keynesizm dinozaurów (czyli agresywna polityka fiskalna połączona z obniżaniem stóp procentowych) to polityka gospodarcza, która była próbowana szczególnie w dwóch przypadkach. Od 1929 w USA, kiedy Hoover (tak, tak, wbrew obiegowej opinii) rozpoczął projekty interwencjonistyczne (kontynuowane twardo i odważnie przez Roosevelta), oraz w latach 90 w Japonii. W obydwu przypadkach skończyło się to katastrofalnie i przeciąganiem niezbędnego oczyszczenia przez lata.

Jeśli pozwolimy władzom amerykańskim pójść tym tropem (byleby ratować zarządy spółek kosztem podatnika), to i w tym wypadku teoria ekonomii będzie bezlitosna.

Czas przestać wrzucać bezsensownie pieniądze do dziury. Nie radzimy połykać zaleceń starego keynesizmu, bo są trujące.

Tags: , , ,

Obama weźmie się za gospodarkę

Posted by Mateusz Machaj on listopad 17, 2008
Bez kategorii / 4 komentarze

Przyszły prezydent USA zapowiedział kontynuowanie polityki Busha i dalszą budowę postępującego socjalizmu w Stanach Zjednoczonych.

Prezydent elekt zrobi „wszystko co można” i nawet „nie musimy się martwić o deficyt w przyszłym czy jeszcze w następnym roku”. Bomba długu i kryzysu finansów publicznych tyka coraz głośniej.

Przypomnijmy, że Obama zaproponował, żeby socjalistyczny program dotowania bankrutów rozciągnąć na producentów samochodowych. A po co? Nie lepiej od razu rozciągnąć go na całą gospodarkę i od razu ogłosić, że nikt nie może zbankrutować, a rząd będzie dotował każdego? Skończmy z tym reliktem starej epoki. „Bankructwo” – też coś. Po co to komu?

A na trochę poważniej, Hayek kiedyś krytykując keynesizm określił go błyskotliwie mianem „trzymania tygrysa za ogon” (stąd tytuł książki Tiger by Tail). Najwyraźniej Obama stara się podążać tropem odważnego keynesizmu. Na EconomicRiot znalazłem świetny obrazek, który pozwoliłem sobie lekko przerobić:

Tags: , , , ,

Krugman w krainie czarów

Posted by Mateusz Machaj on listopad 03, 2008
Bez kategorii / 8 komentarzy

Tak jak przewidywaliśmy tegoroczny Nobel będzie niestety wynosił na piedestał błędne recepty.
Paul Krugman zaleca, aby Kongres wziął się za politykę fiskalną i zwiększał wydatki budżetowe.
Może niech lepiej Krugman wróci do modelowania i zabaw z geografia ekonomiczną, gdyż jego prymitywny keynesizm stanowi poważne zagrożenie. To już nawet nie rozważny współczesny keynesizm a’la Mankiw, tylko normalny populistyczny śpiew w stylu Johna Maynarda Keynesa. Takowe błędy się rodzą, gdy się postrzega gospodarkę jak równanie z drugiego roku studiów inwestycje+konsumpcja+wydatki rządu = dobrobyt. Maleją inwestycje i konsumpcja, to rząd musi na ślepo wydawać forsę, drenując kieszenie podatnika.
Czasem jednak warto wyjść poza agregatowy model i zastanowić się nad czynnikami mikroekonomicznymi tak jak robił to Hayek. Hayek, którego Krugman przeczytał dość nieuważnie, choć wiele wskazuje na to, że go w ogóle nie czytał. A może Krugman nie zdaje sobie sprawy z tego, że USA już przestają mieć pieniądze na wydawanie bez opamiętania? I to samo dotyczy rządu. A propos pękających baniek, nieruchomości i finansowej, wkrótce nadejdzie kolejne pękniecie, kryzys finansów publicznych.
A wtedy socjaliści będą mogli mówić jak to dziki liberalizm sprawił, że nadęte wydatki budżetowe spowodowały bankructwo państwa welfare-warfare state.

Tak, czy inaczej, wiara w to, że ślepe wydawanie publicznych pieniędzy i budowanie piramid może tu cokolwiek pomóc, to marzenia z krainy czarów.

Ale z drugiej strony czego się spodziewać po kimś, kto uważa, że atak terrorystyczny i drukowanie banknotów mogą być dobre dla gospodarki?

Tags: ,