monetaryzm

Krugman: „Friedman był keynesistą”!

Posted by Mateusz Machaj on marzec 14, 2012
Mateusz Machaj / No Comments

„Podejście Friedmana oznacza odrobinę mniej rządowej interwencji niż podejście Keynesa, ale podkreślam – odrobinę”
Robert Lucas

Paul Krugman stwierdził na swoim blogu, że Milton Friedman był keynesistą. I ma na to całkiem konkretne dowody:

The truth, although nobody on the right will ever admit it, is that Friedman was basically a Keynesian — or, if you like, a Hicksian. His framework was just IS-LM coupled with an assertion that the LM curve was close enough to vertical — and money demand sufficiently stable — that steady growth in the money supply would do the job of economic stabilization. These were empirical propositions, not basic differences in analysis; and if they turn out to be wrong (as they have), monetarism dissolves back into Keynesianism.

Krótko mówiąc, chodzi o to, że Friedman stosował dokładnie te same narzędzia analizy co keynesiści. Opierał się na koncepcji całkowitego dochodu nominalnego, uznawał makroekonomiczną nieefektywność systemu rynkowego w ustaleniu ogólnego poziomu cen, i optował za aktywną polityką pieniężną. W szczególności w czasach kryzysu, a więc za tym, co obecnie robi Ben Bernanke pod postacią poluzowania ilościowego.

Warto jednak dodać, że Friedman krytykował Keynesa za politykę fiskalną. I tym się przede wszystkim różnił od swojego intelektualnego poprzednika. W zakresie jednak stosowanej analizy i popierania narzędzi interwencjonistycznych w skali makroekonomicznej można go uznać za częściowego „klona” Keynesa.

Swego czasu bardzo dobry tekst napisał o tym Roger Garrison (dla zainteresowanych link).

Co mogłoby być wobec tego autentyczną opozycją wobec narzędzi analizy keynesowskiej? Zdezagregowane podejście do danych. Oznaczałoby to, że na kryzys należy spojrzeć z perspektywy błędów inwestycyjnych i przedyskutować, jaki porządek monetarny należy wprowadzić, żeby te błędy się nie powtarzały. I nie chodzi tutaj o maksymalizowanie jakiejś konkretnej zmiennej w stylu „PKB”, czy też osiągnięcie „potencjalnego PKB”. Z punktu widzenia realistycznej analizy takie coś jak „potencjalne PKB” jest bardzo problematyczne i w praktyce wprowadza tylko niepotrzebne zamieszanie oraz złudzenie, że państwowa polityka pieniężna, czy fiskalna może pomóc ten wyimaginowany poziom osiągnąć.

Tags: , , , , ,

Babcia monetaryzmu przemówiła

Posted by Mateusz Machaj on październik 18, 2008
Bez kategorii / 1 Comment

Używam terminu „babcia” w jak najbardziej pozytywnym (a nie pejoratywnym) tego słowa znaczeniu. Tak jak Tina Turner to „babcia” rock and rolla, tak samo Anna Schwartz to babcia monetaryzmu, współpracownica Miltona Friedmana. Napisała razem z nim monetarną historię, za którą między innymi Milton dostał „Nobla”. Ale do rzeczy. Można zajrzeć do ciekawego wywiadu z Anną Schwartz. Ma bowiem do powiedzenia kilka ciekawych rzeczy (pomijając standardowe błędy monetarystyczne). Szczególnie w sytuacji, w której większość ekonomistów na ślepo popiera plany Gangu Paulsona. Oto kilka cytatów z wywiadu:
„Fed zachowuje się tak jakby problemem był brak płynności. To nie jest podstawowy problem. Podstawowym problemem na rynku jest to, czy księgi instytucji finansowych są godne zaufania”.
Pani Schwartz zaznacza również, że sytuacja jest zupełnie inna niż w trakcie Wielkiej Depresji, a teraz kwestia leży w dziwnych instrumentach finansowych, które nie wiadomo jak wycenić (krótko o tych instrumentach mówiliśmy w Anatomii Kryzysu). Chociaż popiera jakąś formę interwencji, to zdaje się oponować wobec pomysłu, który teraz wszyscy (wraz z tegorocznym „noblistą” Krugmanem) pokochali o tym, aby „dokapitalizować” banki. „Nie należy dokapitalizować instytucji, które powinny zostać zamknięte„, odpowiada ostro Anna Schwartz.

„Bardzo łatwo będąc uczestnikiem rynku twierdzić, że nie powinno się zamykać swojej firmy w złym czasie, ponieważ każdy inny kto jej pożyczał zostałby skrzywdzony. Cóż, jeśli pożyczali tej firmie i wiedzieli, że jej sytuacja jest dość chwiejna, to ich odpowiedzialność. I jeśli nie będą mogli doczekać spłaty pożyczek, to sami na siebie ten los sprowadzili. Rząd nie musi ich ratować, tak jak nie ratował akcjonariuszy i pracowników Bear Sternsa. Czemu ma się obawiać o kredytodawców? Kredytodawcy nie są bardziej warci ratowania niż zwykli ludzie, którzy nie są winni temu co się dzieje”.
Take that, Keynesians!

Tags: , , , , ,