Posted by Mateusz Machaj
on listopad 25, 2008
Bez kategorii /
18 komentarzy
Tyle aktualnie w sumie mają w zasięgu swojej ręki władze amerykańskie na ratowanie bankrutów od czasu feralnego roku 2007. Przypomnijmy, że ta wielkość oznacza ponad 50% amerykańskiego Produktu Krajowego Brutto. Więcej o tym na Bloombergu.
Przypomnijmy listę przeprowadzanych nowych operacji przez Fed:
Term Auction Facility
Term Securities Lending Facility
Primary Dealers Lending Facility
Comercial Paper Funding Facility
Money Market Investor Funding Facility
Asset-Backed Commercial Paper Money Market Mutual Fund Liquidity (to nie żart, ABCPMMMFL)
Do tego pożyczka na kupno Bear Sterns i pomoc dla AIG. Niezależnie od tego Fed ostro rozdaje pieniądze w ramach pożyczania overnight i wciska coś, jak widzieliśmy w jego księgach nie wiadomo co, w pozycję „pozostałe aktywa”.
Niezależnie od tego skarb państwa wydaje pieniądze w ramach Troubled Assets Relief Program, czyli słynne 700 miliardów. Podobnie, choć dużo mniej aktywnie, działa ubezpieczyciel depozytów FDIC (ten, który zaangażował się w podejrzane przejęcie Washington Mutual).
Piękne zestawienie tych programów można znaleźć u Misha. Polecam.
A do tego proponuje się stymulowanie pożyczek konsumenckich.
Gdyby te wszystkie programy zostały wprowadzone w przeciągu jednego dnia, przedstawiciele władz zostaliby prawdopodobnie uznani za szaleńców, a rynki wpadłyby w panikę. Powolne kilkumiesięczne prowadzanie socjalizmu finansowego odwróciło uwagę od tych procederów. I znowu wychodzi, że Bernstein miał chyba rację ze swoim reformizmem i tym, że socjalizm należy wprowadzać kroczek po kroczku.
Być może miał rację w kwestii wprowadzania socjalizmu, ale to dalej nie zmienia argumentu Misesa o tym, że socjalizm bez względu na formę funkcjonowania i formułę wprowadzania musi zbankrutować.
Znaczek z jednego z moich ulubionych filmów, Truman Show. Może szansa na biznes w trakcie kryzysu?
Tags: Bernanke, bernstein, dług, keynesizm, paulson, socjalizm finansowy, TAF
Posted by Mateusz Machaj
on październik 24, 2008
Bez kategorii /
4 komentarze
Kolejny (wykonam go sam). Kontynuując budowę faszyzmu w Stanach Zjednoczonych państwo amerykańskie będzie nacjonalizować lokalne banki. Wszystko po to, aby znowu uruchomić bańkę kredytu.
Wśród inwestorów widać trzy zupełnie różne reakcje. Jedni zasłaniają uszy, inni oczy, a jeszcze trzecia grupa ziewa.
Mały appendix: jeśli giełda będzie dalej spadać, to znaczy, ze plan odniósł sukces, który został już dawno zdyskontowany, a teraz są nowe spadki i potrzeba kolejnego planu.
Tags: giełda, nacjonalizacja, paulson, Plan Paulsona
Posted by Mateusz Machaj
on październik 21, 2008
Bez kategorii /
1 Comment
Plan Paulsona zanim wszedł w życie okazał się klapą i w dodatku zdążył się całkowicie przeobrazić. Tymczasem Bernanke już sugeruje, że będzie potrzebny następny plan. Plan Paulsona miał ratować gospodarkę, która zmierzała w stronę kompletnej katastrofy. Niestety jej nie uzdrowił, choć wielkiej katastrofy nie było. Teraz mamy już zapowiedź jakiegoś następnego odważnego projektu. Trochę to wszystko przypomina towarzystwo starych dobrych przyjaciół z pijalni piwa, którzy wypijają jedno piwo za drugim i co każdą kolejkę pada zdanie „To może po jeszcze jednym?”
Tags: Bernanke, paulson, Plan Paulsona
Posted by Mateusz Machaj
on październik 17, 2008
Bez kategorii /
7 komentarzy
14 października US Treasury ogłasza realizowanie programu TARP (Troubled Assets Relief Program – czyli odkurzanie śmieciowych aktywów) za wstępne 250 miliardów dolarów (wkrótce będzie kolejne 100, a potem 350). A Fed ogłasza, że oczywiście będzie można dzięki temu zwiększać na papierze kapitał Tier 1. Wyjaśniamy, że jest to jeden ze wskaźników standardów bazylejskich, służący do określania granic ryzykownych pożyczek. System się sypie, więc władza będzie robić wszystko, żeby ryzykowne i błędne pożyczki były kontynuowane tak jakby nic się nie stało od sierpnia ubiegłego roku, to może powrócą szczęśliwe dni.
W tym szaleństwie jest metoda?
Tags: Bernanke, Fed, paulson, Siara, TARP
Posted by Mateusz Machaj
on październik 13, 2008
Bez kategorii /
34 komentarze
Wiele osób wysyła sygnały, że Fed „drukuje” pieniądze. Praktycznie co parę dni słyszymy z kolei informacje, że Fed jakoś wspomógł upadający system i wtłoczył w niego ileś tam miliardów dolarów. Tymczasem owe wtłoczenia, o których czytamy, nie polegają tak naprawdę na druku. Fed nie drukuje, a przynajmniej jeszcze nie bezpośrednio. Fed posiada w swoich księgach amerykańskie obligacje, czyli US Treasuries. W zeszłym roku przed samym kryzysem sierpnia posiadał ich o wartości prawie 800 miliardów dolarów. Od momentu sierpnia Fed zaczął uruchamiać operacje, mające na celu wsparcie rynku kredytowego. Rozpoczął akcje nazywane TAF, TSLF, PDLF (teraz ostatnio dołączono do tego CPFF), które polegają na zabraniu śmieciowych papierów z ksiąg banków komercyjnych i innych instytucji (tj. aktywów związanych z upadającym rynkiem nieruchomości). Fed te śmieci wymienia na obligacje, które posiada. Bank komercyjny, czy inna instytucja, dostaje obligacje państwa, a Fed zostaje w zamian za to ze śmieciową inwestycją.
W wyniku tych operacji Fed rozdał już w tej chwili obligacji o wartości 300 miliardów dolarów. A zatem nie dokonał tak naprawdę druku, lecz pozbył się posiadanych przez siebie obligacji amerykańskiego rządu (na które wydrukował pieniądze już jakiś czas wcześniej, żeby je wpuścić w swoją księgowość). Teraz – Bernanke zapowiedział, że zamierza rozszerzyć zakres tych operacji do 900 miliardów dolarów. Od razu pojawia się pytanie – skąd weźmie na to obligacje, skoro pozbywa sie ich z taką szybkością? Obligacje Fed musiałby dostać od Treasury, a Treasury musiałby je wyemitować. Z tymże wiązałoby się to z dwoma kosztami. Emisja dodatkowych obligacji oznacza dla rządu amerykańskiego kolejne zwiększenie już i tak dużego deficytu i długu publicznego. Po drugie skupowanie przez Fed wprost papierów Treasury oznacza automatyczny inflacyjny efekt (przez kreację pieniądza). Tak więc Bernanke i Paulson wymyślili, że jakoś sobie z tym poradzą. Widać to w kolejnym raporcie Fed H.4.1, gdzie pojawia się nowa pozycja „supplementary financing account” czyli jak gdyby konto dodatkowe dla rządu amerykańskiego. Z kolei po stronie aktywów Fed nagle przyrasta pozycja „Other loans”, za którą nie wiadomo co się kryje. Obydwa rysunki z ksiąg Fedu będą pomocne:
Pasywa z nowym kontem rządu amerykańskiego:
Aktywa z nowymi pożyczkami, które skupił Fed:
Logika wskazuje na rzecz następującą: Bernanke boi się inflacji, a Paulson boi się zwiększania oficjalnie deficytu budżetowego. Ale Bernanke potrzebuje dodatkowych obligacji, żeby dawać je w prezencie bankom w zamian za nieruchomościowe śmieci. Tak więc Paulson mimo wszystko stworzył obligacje, ale te obligacje trafiają w sekcje „other loans” w księgach Fedu, a nie jako otwarcie posiadane przez Fed obligacje (nie „securities held outright” – a dokładnie ta oficjalna pozycja właśnie zmalała przez niewiele ponad rok o jakieś 300 miliardów). Z kolei Bernanke, który wydrukował na ich przejęcie pieniądze, księguje je nie na regularnym koncie rządu amerykańskiego, ale na „suplementarnym”, żeby sobie po prostu tam leżały póki co, a nie trafiały w oficjalny budżet państwa.
Pytanie, dlaczego? Ponieważ Paulsonowi nie zależy na tym, aby zwiększać deficyt zgodnie z księgami, czy żeby zwiększać wydatki budżetu i wydać te pieniądze, a Bernankemu nie zależy na tym, żeby oficjalnie zwiększać posiadany dług amerykański. Nie chcą również tych pieniędzy wydawać, żeby nie nakręcać impulsu inflacji cenowej. Zamiast tego zamrażają te pieniądze na tym „supplementary financing account” (a Bernanke dostaje kolejne obligacje, które potem daje bankom komercyjnym, żeby je czyścić ze śmieciowych papierów).
Dodam, że przed 25 września ta pozycja w ogóle nie istniała w raporcie. W tej chwili wynosi 450 miliardów dolarów. Z kolei „other loans” wynosiły 121 miliardow. Dzisiaj wynoszą 430 miliardów dolarów. Skoro Bernanke ma nagle wyraźnie więcej „loans” na swoim koncie, a Paulson ma nagle specjalne zamrożone konto na dodatkowe 450 miliardów, to z pewnością coś się tu święci. Dodam jeszcze, że od 18 września pozycja „inne aktywa” w Fed wzrosła ze 100 miliardów do 370 miliardów dolarów. Przydałby się solidny audyt i porządne prześwietlenie tego co robi Gang Paulsona i Bernankego (kudos dla Williama Barnetta II za hat tip).
Najwyraźniej księgowym Pinokio znudziło się już zaglądanie do Enronu, czy Citibanku. Teraz przyszedł czas na amerykański bank centralny.
Między innymi takie numery przekonują mnie, że być może czeka nas deflacja kredytu z wcale nie rosnącymi, lecz spadającymi obligacjami. Wtedy chyba jedyną bezpieczną przystanią (poza gotówką) byłoby złoto.
Tags: Bernanke, CPFF, deficyt, dług, dolar, Fed, inflacja, księgowość, obligacje, paulson, PDLF, TAF, TSLF