Jak wiadomo następca Paulsona, Geithner, nie próżnuje i zmodyfikował jego plan. Pisał już o tym Juliusz Jabłecki, polecam jego wpis. Juliusz opisuje schemat jak inwestorzy prywatni mogą mieć pokusę nadużycia, by zaangażować się w ten plan partnerstwa publiczno-prywatnego przy niskim prawdopodobieństwie na to, że skupowane toksyczne aktywa będą kiedyś coś warte.
Tymczasem sprawa wydaje się jeszcze bardziej przemyślana. Otóż wydaje się, że nawet jeśli te papiery są nic nie warte i nawet jeśli wszyscy dobrze o tym wiedzą, to i tak jestem przekonany, że kupcy na te papiery się znajdą. Dlaczego?
Uprośćmy sprawę do jednego banku, powiedzmy Citigroup. Pomoc ma polegać na skupieniu toksycznych aktywów za sumę jednego biliona dolarów. Załóżmy, że dokładnie tyle toksycznych aktywów ma Citi. Załóżmy następnie, że są to takie śmieci, że ich wartość jest dużo poniżej 50% nominalnej wartości, co w rzeczywistości oznacza bankructwo banku i niemożliwość zaspokojenia wierzycieli.
Z pomocą przychodzi jednak Geithner ze swoim planem. Wiadomo, że inwestorzy prywatni mają na tyle oleju w głowie, że nie kupią toksycznych przewartościowanych aktywów, które powinny zostać zdyskontowane kilkukrotnie w stosunku do nominalnej wartości. Tak więc Geithner wymyśla, że inwestorzy będą skupować te śmieci, ale przy asyście Federal Deposit Insurance Company i Skarbu Amerykańskiego (proszę mnie nie pytać jakim cudem FDIC nagle zmienił się w ramię finansowego syndykatu amerykańskiego socjalizmu).
I tak FDIC daje powiedzmy 820 miliardów dolarów, a Geitner w spadku po Paulsonie dorzuca 150 miliardów. Żeby dorównać do pełnego biliona prywatni inwestorzy muszą dać 30 miliardów, czyli ledwie 3% całej sumy.
Dlaczego nawet jeśli te aktywa są warte zero dolarów, to i tak znajdzie się na nie prywatny inwestor chcący je kupić? Ponieważ kupcem tym będzie… sam bank w kłopotach. W naszym przypadku Citigroup. Mechanizm smaczny i zdrowy. Kto nie kupiłby sam od siebie czegoś przewartościowanego, jeśli rząd dawałby na to 97% sumy? Citi zakłada tak zwaną „spółkę specjalnego przeznaczenia”. Jeśli historia mogłaby nas czegokolwiek nauczyć, to niewątpliwie tego, że banki potrafią zakładać sprytnie takie spółki. Wkłada w nią 30 miliardów dolarów. Spółka ta dostaje pomoc ze Skarbu (w ramach TARP) 150 miliardów. FDIC dorzuca w prezencie pożyczkę na 820 miliardów. No i spółka skupuje aktywa od Citi w wysokości jednego biliona dolarów. Bank zostaje oczyszczony z aktywów, a śmieci przechodzą na spółkę. Potem może się ona rozpłynąć zupełnie w powietrzu, a wszelkie straty zostaną przekazane Skarbowi, FDIC, albo Fedowi, kogo to obchodzi, bo w ostatecznym rozrachunku i tak na podatnika.
Jak widać biznes niezwykle opłacalny, to całe „partnerstwo publiczno-prywatne”. Citi w tym scenariuszu zmienia bilionową stratę na ledwie 3% tej wartości. Niezła cena za utrzymanie się przy życiu. Scenariusz ten proszę sobie rozłożyć na przypadek kilku banków, ale co do zasady nic się tu nie zmienia. Jeśli ktoś myśli, że pomoże coś tutaj jakiś „nadzór”, to się grubo myli. Ten proceder nie będzie do skontrolowania w żaden sposób, jeśli rezygnujemy z rynkowej wyceny.
Pieniądze podatnika są po prostu przejmowane przez spryciarzy, którzy potrafią robić pieniądze na keynesizmie i etatyzmie. Całość planu jest wymyślona tylko po to, aby zamydlić oczy i tak zdenerwowanym podatnikom. A szkoda, bo przydałoby się to zrobić wprost i bez skrępowania. Po prostu przelejcie te 970 miliardów na konto banków zamiast budować świat na kłamstwie.
Od początku istnienia tego bloga staramy się powtarzać o co chodzi w tych planach: przejąć jak najwięcej publicznych pieniędzy na ratowanie bankrutów i nieefektywnego systemu. Plany będą zmieniać nazwy, będą się rozszerzać. Zarówno na większą liczbę odbiorców jak również gdy chodzi o sumę pieniędzy. Będą angażowane w nią różne przedstawicielstwa państwa. Bank centralny, Skarb, FDIC i inne. Plany te rzecz jasna nie przyniosą pozytywnych rezultatów. Nie oczekujemy w najbliższym czasie zmian w tym zakresie.
Banki same od siebie będą kupować aktywa?
Welcome to financial socialism. Taki bezsens jest możliwy tylko tu.