Mogłoby się wydawać, że sezon świąteczny już minął i na następne prezenty kupowane na kredyt będzie trzeba poczekać może nawet do grudnia, a tu miła niespodzianka – świeżo upieczony prezedent Obama już zakasał rękawy do pracy i, jak podaje dzisiejszy Financial Times, odbył serię spotkań z republikańskimi politykami, by przekonać ich do odłożenia na bok dyskusji o drobnych różnicach w ocenie $900bn pakietu stymulującego. Ta szlachetna próba porozumienia ponad podziałami politycznymi powinna ucieszyć kapitalistę, bo co może być dla niego przyjemniejsze niż odrobina darmowej stymulacji w czasach pełnych stresu?
Niestety, mimo iż Financial Times na tej samej stronie donosi, że w administracji Obamy zaczyna robić się tłoczno od lobbystów, nie każdy kapitalista może mieć swojego człowieka w Białym Domu i liczyć na kawałek stymulującego tortu. Prezydent, którego jednym z haseł kampanii wyborczej była zapowiedź zamknięcia „obrotowych drzwi pomiędzy rządem a lobbystami”, już pierwszego dnia zgodnie z obietnicami wprowadził zakaz zatrudniania w swojej administracji przedstawicieli grup interesów. Wyjątkiem będą jedynie osoby posiadające „unikalne kwalifikacje” (jedną z takich unikalnie wykwalifikowanych osób musi być na przykład Mark Petterson, do niedawna lobbysta Goldman Sachs, który właśnie objął stanowisko szefa kard sekretarza Skarbu).
Tak więc, jeśli na to spojrzeć w szerszej perspektywie, kryzys gospodarczy niekoniecznie musi wprawiać każdego kapitalistę w dobry nastrój: indeksy giełdowe lecą w dół, nieruchomości już od dawna trupem leżą, a opcje walutowe, które przez ostatnie lata potrafiły na odpowiedniej dźwigni przynosić zyski wyrażane w jednostkach zrozumiałych tylko dla kosmologów, z dnia na dzień zdecydowały, by grać w przeciwnej drużynie. Tak, dla kapitalisty nadeszły trudne czasy, ale czy dla managera także? Wręcz przeciwnie – przed managerem kryzys otwiera całą gamę nowych możliwości!
Dyrektor kadr
Jeśli jesteś dyrektorem HR w dużej firmie, to teraz nadszedł czas Twojej zemsty. Pamiętasz związki zawodowe blokujące od dawna potrzebne zwolnienia grupowe? Teraz nie ty ich zwolnisz, teraz zwolni ich bezosobowy kryzys, któremu nie da się rozstawić koksowników pod oknem.
Precz na śmietnik historii ze żmudnym budowaniem kart kompetencji, organizowaniem assesement centres i identyfikowaniem obszarów doskonałości zawodowej – teraz w końcu będziesz mógł skorzystać z danej Ci władzy.
Dyrektor sprzedaży
Sprzedaży? Jakiej sprzedaży? Przecież mamy kryzys…
Dyrektor finansowy
Dla każdego dyrektora finansowego spółki giełdowej sprawa jest prosta: zyski odnotowane w złotych czasach pompowania bańki były wyłącznie zasługą jego managerskiego geniuszu, wartego przynajmniej jednego prywatnego odrzutowca. No a straty w ostatnim roku? Wiadomo – kryzys, zwykły pech, zdarzenie losowe o egzogenicznej naturze, podobne do trzęsienia ziemii, huraganu czy boskiej interwencji.
Dla dyrektora finansowego jest to czas wyciągania trupów z szafy, ujawniania ukrytych strat odłożonych kiedyś na później. Udziałowcy przełkną wszystko, decydując się co najwyżej na gorzki grymas na twarzy, bo co innego mogą zrobić? Kupić akcje konkurencji? U konkurencji jest jeszcze gorzej…
Bez względu na to czy próbujesz zamknąć od dawna nierentowną linię produktów, ale bałeś sie to dotychczas zrobić ze względów wizerunkowych, czy chcesz w końcu pozbyć się niewygodnego wspólnika, który od lat był hamulcowym twojego biznesu, kryzys jest odpowiednim momentem i najlepszą wymówką. Cokolwiek nie zrobisz i cokolwiek się nie stanie, wszyscy kontrahenci przyjmą to ze zrozumieniem kiwając głowami, z troską powtarzając pod nosem: „Kryzys. Równie dobrze i nas mogło to spotkać”.
A jeśli, managerze, uważasz, że i tak lepiej jechać w jednym wagoniku z władzą, to pamiętaj, że następne wybory już za kilka lat, więc może dobrze byłoby już teraz pomyśleć o namówieniu Twojego kapitalisty na inwestycję w następną kampanię wyborczą?