Oto fragment programu z sierpnia 2007 roku zaraz po „chwilowym” (rzekomo) załamaniu giełdy pod wpływem kryzysu subprime (szczególnie polecam od 6:50):
Schiff przewiduje dalsze kłopoty. A co jego oponenci:
– Dow Jones na poziomie 14 tysięcy punktów, więc opłaca się kupować w krótkim terminie (obecnie poniżej 9 tysięcy).
– Problem na rynku nieruchomości jest malutki (obecnie ceny spadły o kilkadziesiąt procent).
– Fundamenty są silne (a żaba ma sierść).
– Akcje będą za rok dużo, dużo wyżej wyceniane, to jest w 2008.
– Najgorsze za nami.
– Akcje sektora finansowe to „superokazja”.
– Należy inwestować w „znakomicie prowadzoną firmę” – Merrill Lyncha przy cenie 76 dolarów ponoć praktycznie rozdawaną za darmo. Przypominamy, że ML jako bank inwestycyjny upadł i dzisiaj jest wart kilkanaście dolarów
– Bear jest taniutki (ten sam, który poszedł z dymem kilka miesięcy później).
– Należy inwestować w „taniego” Goldman Sachsa przy cenie 175 dolarów. Tego samego, który podobnie jak ML upadł w bankowości inwestycyjnej. Dzisiaj warty 60kilka dolarów.
Jednego z ludzi w studio bardzo lubię. Bena Steina, który zagrał w świetnej klasyce komedii lat osiemdziesiątych „Ferris Bueller’s Day Off”, gdy mówił o krzywej Laffera, ustawie Smoota-Hawleya i wielkiej depresji (piękne reakcje uczniów). Lepiej mu wychodziło, choć prawie tak zabawnie jak w klipie powyżej:
To kto miał rację w sierpniu 2007? Anyone? Anyone? Stein? Stein? Stein?
Pewnie niektórzy to znają, ale nie mam pewności czy wszyscy, wiec wklejam tutaj skecz o kryzysie. Szczególnie warto obejrzeć od 2:52:
Bird i Fortune w tym skeczu opisują prostymi słowami mechanizm „sekurytyzacji”, o którym my pisaliśmy w naszej „Anatomii Kryzysu„. Pokazują w zabawny sposób jak nieopłacalna pożyczka staje się na rynku nagle świetnym instrumentem inwestycyjnym. Tymczasem warto pamiętać, że z zaistnieniem tych instrumentów, a w konsekwencji skażeniem przez nie całego rynku finansowego wiążą się trzy nieodłączne aspekty: (1) polityka banku centralnego, (2) regulacje bazylejskie bankowości, które okazały się być zupełnym niewypałem, (3) pokusa nadużycia instytucji finansowych, które oczekują wykupienia przez państwo w razie kłopotów. Polityka banku centralnego uruchomiła ekspansję kredytową z niskimi stopami i boomem w aktywach i nieruchomościach. Regulacje bazylejskie zapewniały na papierze, że wszystko jest w porządku z zarządzaniem ryzykiem i skomplikowanymi narzędziami jego pomiaru. A ogólna polityka państwa dawała do zrozumienia menedżerom, że mogą podejmować wysoce ryzykowne działania, ponieważ i tak zostaną wsparci, a do tego przecież wypłacą sobie wysokie premie za bankructwo.
Tymczasem pamiętajmy, że rozwiązanie tych problemów jest cały czas w zasięgu ręki i do ich rozwiązania wcale nie potrzeba jakichś specjalnych regulacji: