Wygląda na to, że mamy przerwę w spadkach. Na rynkach międzybankowych nastąpiło pewne uspokojenie, a rynki akcji, walut i towarów podążyły w kierunku typowym dla czasów przedkryzysowych – dolar w dół, surowce i akcje do góry. Najmocniej tam, gdzie były największe starty np. giełda w Budapeszcie wzrosła wczoraj o ponad 14%. Jak długo to potrwa, nim wrócimy do spadków, które, w obliczu nadciągającej recesji i spadających wciąż cen domów, są przecież niemal pewne?
Na to pytanie próbuje odpowiedzieć Marc Faber w poniższym krótkim wywiadzie. Jego zdaniem akcje będą rosnąć jeszcze przez jakieś trzy miesiące, 20% od ostatnich dołków, a potem nastąpi kolejna fala przeceny. Choć ten człowiek jest nadmiernym pesymistą (trudno się zgodzić, że Stanom grozi wariant Zimbabwe; przy okazji, czy któryś z czytelników wie jaki jest światowy rekord inflacji w skali roku?) i trochę samoukiem, miło słuchać, jak pastwi się nad Benem, którego nie zatrudniłby, jak mówi, nawet jako swojego ogrodnika. Polecam:
Światowy roczny rekord właśnie pobija Zimbabwe, według CATO: 10,200,000,000,000,000% 🙂
Ewentualnie można jeszcze brać pod uwagę nieskończoność (Kampucza czy bolszewicy przed NEPem).
Jest znamienitym faktem, że największe rajdy byków mają miejsce w ramach długotrwałych trendów spadkowych (krachów/recesji). Polecam przyjrzeć się liście dni, w których miały miejsce największe wzrosty cen akcji na Wall Street – daty dają do myślenia 🙂 (zestawienie można znaleźć np. u Macro Man’a tutaj: http://macro-man.blogspot.com/2008/10/company-you-keep.html)
Jeśli Zimbabwe rzeczywiście będzie w tym roku miało taką inflację – 10,2 kwadryliona, to dotychczasowy rekord zostanie pobity. A należy on do Węgier, w których w 1946 roku zanotowano 40 trylionów. Ciekaw jestem jak mierzone są te wartości. Chyba bierze się po prostu zmianę kursu walutowego, bo o jakichkolwiek wiarygodnych koszykach nie ma co w takich warunkach marzyć.