Plan Paulsona

Plan ratunkowy – druga faza

Posted by Maciej Bitner on styczeń 25, 2009
Bez kategorii / No Comments

 

Amerykańskie władze nie są zadowolone z rezultatów wydania pierwszych 350 mld $ pieniędzy podatników na wsparcie instytucji finansowych. Nie chodzi jedynie o to, że jak ocenia Biuro Budżetowe Kongresu, wydanie tylko jednej trzeciej z planowanych w ramach planu Paulsona 700 mld $ przyniesie podatnikowi stratę 64 mld $, co oznacza, iż rentowność rządowej „inwestycji” w sektor finansowy (w ten sposób kiedyś o pomocy wypowiadał się min. Paulson)  wyniesie – 27%.

            Nowa administracja nie jest zadowolona również z tego, że plan ratunkowy nie przywrócił zaufania na rynku finansowym i banki nadal zbyt mało pożyczają, bojąc się kolejnych odpisów i koniecznych uzupełnień kapitału, które mogłyby się okazać nie do przeprowadzenia na tak źle nastawionym rynku. Co zatem rozważa się uczynić z pozostałymi 350 mld $?

            Najpierw będzie je trzeba dobrze policzyć, bo w ostatnich tygodniach sporo już z drugiej transzy ubyło. Dostało się już właścicielom domów (wsparcie spłat kredytów), przemysłowi samochodowemu, 20 mld $ dostał Bank of America jako dofinansowanie przejęcia Merrill Lynch, o 35 mld $ poprosił wczoraj Freddie, a i Fannie też w takim razie coś dostanie. W tej chwili wolnych jest więc około 250 mld $. Na co planuje się je wydać?

            Wydaje się, że administracja Obamy wróci do pierwotnego pomysłu Paulsona, czyli wykupu aktywów generujących straty lub udzielenia bankom gwarancji, że rząd pokryje całość strat, po przekroczeniu przez nie pewnego poziomu. Jak wiadomo, Paulson zamiast tego dokapitalizował banki, obawiając się że oba rozwiązania mogą jednak być zbyt skomplikowane i zbyt kosztowne. I miał chyba rację. Po pierwsze wiarygodna wycena owych toksyczmych aktywów jest nie do przeprowadzenia. Nie przypadkiem nie są w stanie tego uczynić ani banki, ani zewnętrzne podmioty. Rząd oczywiście też nie wie, ile to wszystko jest warte. Ma więc zasadniczo dwie możliwości: albo wycenić je bardzo konserwatywnie, co zaowocuje bankructwem „ratowanych” banków, albo przejąć je po wartości księgowej, co będzie kosztować w przyszłości podatnika tyle, że owe 64 mld $ strat nie zrobią przy tym na nikim wrażenia.

Ze względu na to, że odzyskiwanie kredytów jest skuteczniejsze, gdy robią to podmioty prywatne, przejęcie wszystkich zagrożonych długów przez jeden świeżo powołany państwowy bank-kolos może nie być dobrym pomysłem. Zamiast tego rząd miałby ubezpieczyć banki od strat. Z takim rozwiązaniem, oprócz rażącej niesprawiedliwości – najwięcej skorzystają na tym ci, którzy udzielili najwięcej nietrafionych kredytów, co skłania do dalszych ryzykownych działań w przyszłości – wiąże się ryzyko nadużyć ze strony banków. Można sobie wyobrazić, że zaraz rozpocznie się handel papierami tak, by zmaksymalizować korzyści z ubezpieczenia, wykorzystując do cna rządowe gwarancje.

Oprócz tego mówi się o subsydiowaniu kredytów konsumpcyjnych (w końcu szefowie GM i reszty zapewniają, że ich samochody nie sprzedają się dlatego, że banki nie chcą na nie dawać kredytów) i wspieranie ich sekurytyzacji. Czy jednak w momencie, w którym kapitał stał się tak trudno dostępny należy dalej zniechęcać ludzi do oszczędzania? Może lepsza od kolejnych pakietów pomocowych byłaby opcja zero, do której nieustannie na antenie Bloomberga zachęca Jim Rogers:

Rogers o bankructwach i funcie

 

Tags: , ,

800miliardowy bankiet z okazji 700miliardowego planu Paulsona

Posted by Mateusz Machaj on grudzień 23, 2008
Bez kategorii / 3 komentarze

TheOnion uraczył nas przecudnym żartem na święta w związku z planami pomocowymi:

10 czołowych upadających firm krajowych uczciło siedmiusetmiliardową rządową pomoc ultra-ekstrawaganckim ośmiusetmiliardowym bankietem.

„Nigdy nie jest ideą prywatnych korporacji opieranie się na publicznym finansowaniu, ale nie bylibyśmy w stanie przetrwać kolejnego tygodnia bez odpuszczenia sobie i zrobienia tej masówki”, stwierdził prezes Merrill Lyncha John Thain komentując niedawne nabycie jachtu za 22 miliony dolarów. „Możemy tylko mieć nadzieję, że nie to nie za mało i nie za późno”

Trzy tysiące gości zostało przetransportowanych 750 osobnymi prywatnymi odrzutowcami na Karaiby, gdzie uczczono finansowy program naprawczy – który uratował ich firmy przed kryzysem subprime i który pozostawił tysiące Amerykanów bez mieszkań – przy użyciu czterotonowego kawioru Beluga, butelek Dom Pérignon, trzydziestosześciogodzinnych fajerwerków, a także dodatkowej pożyczki 200 miliardów by pokryć koszty gali oraz prywatnego koncertu legendy rocka Roda Stewarta dla każdego z uczestników.

„Cieszę się, że byliśmy wszyscy na tyle pokorni, aby zauważyć, że nie jesteśmy w stanie zrobić tego na własną rękę” – stwierdził Edward Liddy, szef AIG, siedząc w gorącej wannie wypełnionej szampanem Cristal i siedmioma tuzinami jajek przepiórek. „Będąc tak blisko katastrofy, decydujące jest zjedzenie przeze mnie tych czekoladowych trufli zapakowanych w dwudziestoczterokaratowe złoto, aby podnieść morale akcjonariuszy i pokazać wszystkich krytykom i niedowiarkom, że dajemy radę tak jak zawsze”

Goście zostali powitani przez autentycznych rozmiarów replikę Taj Mahal zrobioną z lodu.

Polecam, tłumaczenie niepełne i luźne.
Wesołego Święta, życzę.

Tags: ,

Fed odpowiada Bloombergowi

Posted by Maciej Bitner on grudzień 17, 2008
Bez kategorii / 2 komentarze

W zamieszaniu ostatnich dni (plan ratunkowy dla Wielkiej Trójki, spodziewane i w końcu z rozmachem zrealizowane cięcie stóp) bez większego echa przeszła informacja, że Fed w końcu odpowiedział na pisemne zapytania, które Bloomberg od kwietnia kierował pod jego adresem. Sprawa była  już u nas opisywana. Chodzi o to, że Rezerwa Federalna w ciągu ostatnich trzech miesięcy zakupiła aktywa za 1,23 biliona dolarów, powiększając swoje zaangażowanie na rynku do 2 bilionów. Ponadto zakupione papiery mają niższy rating niż AAA i wiadomo, że znajdują się wśród nich obligacje hipoteczne typu subprime.

Bank centralny bowiem nie zasilił rynku w płynność, biorąc w zastaw obligacje skarbowe, tak jak wielokrotnie zwykł to robić, lecz udzielił ogromnych kredytów instytucjom finansowym pomagając się im przy tym pozbyć niewygodnych aktywów. Wsparcie Fedu w tym roku ponad dwukrotnie przekracza wartość planu Paulsona, a nic nie wiadomo, komu zostało udzielone i jakie aktywa Fed dokładnie kupił. Taki stan rzeczy niepokoi nawet kongresmanów, którzy, ktoś mógłby powiedzieć, poczuli się dotknięci, jak dużą władzą dysponuje bank centralny, którego organy nie pochodzą z bezpośredniego wyboru. Demokratyczny kongresman David Scott powiedział kilka dni temu na posiedzeniu komisji finansów, że Fed „robi Amerykanów w bambuko”.

Rezerwa Federalna w końcu w piątek oficjalnie odmówiła udzielania informacji o szczegółach dokonanych w ostatnim czasie transakcji. Jej przedstawiciele tłumaczą, że są to informacje poufne, których ujawnienie w dodatku mogłoby wywołać dalsze wstrząsy w systemie finansowym.

Argumenty te mogą być pozornie przekonujące. Jednak bank centralny nie jest ani prywatną firmą, która ma swoje tajemnice handlowe, ani osobą fizyczną, która ma prawo do życia prywatnego. Jest to instytucja publiczna, która ma zapewniać przejrzystość i ład na rynku finansowym. Jako taką obowiązuje ją jawność, chyba, że mamy do czynienia z tajemnicą państwową. Jednak fakt, że jakaś firma udzieliła więcej złych długów, niż oficjalnie przyznaje, oszukując przy tym swoich akcjonariuszy, nie stanowi żadnej tajemnicy państwowej.

Zaburzenia zaś większe wywołuje przetrzymywanie niekorzystnych informacji. Nie zdziwiłoby mnie, znając mechanikę przepływu informacji w instytucjach państwowych, gdyby wykonawcy planu Paulsona też nie dysponowali wiedzą równą Fedowi. W ten sposób możne dojść do sytuacji, w której z pieniędzy podatnika będą zasilane konta instytucji, których bankructwo, (nawet mimo udzielanego wsparcia) jest bezsporne, tylko dlatego, że bank centralny ukrywa tę informację.

Tags: ,

Trucizna starego keynesizmu

Posted by Mateusz Machaj on listopad 18, 2008
Bez kategorii / 5 komentarzy

Plaga keynesizmu z czasów dinozaurów coraz bardziej się rozszerza. Naciski na rozciągnięcie planu ratunkowego na producentów samochodów są coraz mocniejsze. Najpierw przekonywano nas, że jeśli nie wprowadzimy planu Paulsona, to nadejdzie koniec świata. Tak więc banki musiały zostać uratowane, bo w przeciwnym wypadku na horyzoncie pojawiliby się jeźdźcy apokalipsy.
Teraz do tego opowiadania przyłączyli się producenci samochodów. Jeśli oni nie dostaną publicznych pieniędzy, to też będzie koniec świata. Karmi się nas przy tym typową mnożnikową propagandą keynesizmu z czasów dinozaurów (współczesny nowy keynesizm podchodzi sceptycznie do magii mnożnikowej). Jeśli upadnie przemysł samochodowy, to już zapuka do nas święty Jan ze swoją opowieścią.
Przykładem tej bezsensownej paniki jest taki o oto filmik zrobiony przez firmy samochodowe:

Żaden koniec świata oczywiście nie nadejdzie, jeśli te firmy zbankrutują. Wprost przeciwnie, doprowadzi to do wyczyszczenia ksiąg, a nie obciążania podatnika kolejnymi rachunkami. Przypominamy, że bankructwo to normalna rynkowa procedura. Nie wierzcie tym bankructwofobom – jeśli GM upadnie, to czynniki produkcji, z których korzystają, nie zostaną spalone na stosie, tylko po upłynnieniu zostaną wykorzystane w innym miejscu.
A jeśli prawdą jest to co mówi film, że warto zainwestować obecnie ileś miliardów, żeby potem oszczędzić, to niech idą po pieniądze do Buffetta. On zdaje się pozytywnie spogląda w przyszłość.

Na Cebulaku (theonion.com) zawitał świetny film opisujący w najprostszy sposób bez mnożnikowego mumbo-jumbo na czym polega keynesizm z epoki lodowcowej:
In The Know: Should The Government Stop Dumping Money Into A Giant Hole?

Hazlitt by się takiego klipu nie powstydził.

Dodajmy, że nie jest to żadna przesada. Keynesizm to doktryna, która zaleca wyrzucanie pieniędzy w błoto. W istocie to z książki Keynesa pochodzi cytat o tym, aby wkładać pieniądze do butelek, a potem je zakopywać po ziemią. Nie ma zatem w tym kabarecie przesady.

Keynesizm dinozaurów (czyli agresywna polityka fiskalna połączona z obniżaniem stóp procentowych) to polityka gospodarcza, która była próbowana szczególnie w dwóch przypadkach. Od 1929 w USA, kiedy Hoover (tak, tak, wbrew obiegowej opinii) rozpoczął projekty interwencjonistyczne (kontynuowane twardo i odważnie przez Roosevelta), oraz w latach 90 w Japonii. W obydwu przypadkach skończyło się to katastrofalnie i przeciąganiem niezbędnego oczyszczenia przez lata.

Jeśli pozwolimy władzom amerykańskim pójść tym tropem (byleby ratować zarządy spółek kosztem podatnika), to i w tym wypadku teoria ekonomii będzie bezlitosna.

Czas przestać wrzucać bezsensownie pieniądze do dziury. Nie radzimy połykać zaleceń starego keynesizmu, bo są trujące.

Tags: , , ,

Obama weźmie się za gospodarkę

Posted by Mateusz Machaj on listopad 17, 2008
Bez kategorii / 4 komentarze

Przyszły prezydent USA zapowiedział kontynuowanie polityki Busha i dalszą budowę postępującego socjalizmu w Stanach Zjednoczonych.

Prezydent elekt zrobi „wszystko co można” i nawet „nie musimy się martwić o deficyt w przyszłym czy jeszcze w następnym roku”. Bomba długu i kryzysu finansów publicznych tyka coraz głośniej.

Przypomnijmy, że Obama zaproponował, żeby socjalistyczny program dotowania bankrutów rozciągnąć na producentów samochodowych. A po co? Nie lepiej od razu rozciągnąć go na całą gospodarkę i od razu ogłosić, że nikt nie może zbankrutować, a rząd będzie dotował każdego? Skończmy z tym reliktem starej epoki. „Bankructwo” – też coś. Po co to komu?

A na trochę poważniej, Hayek kiedyś krytykując keynesizm określił go błyskotliwie mianem „trzymania tygrysa za ogon” (stąd tytuł książki Tiger by Tail). Najwyraźniej Obama stara się podążać tropem odważnego keynesizmu. Na EconomicRiot znalazłem świetny obrazek, który pozwoliłem sobie lekko przerobić:

Tags: , , , ,