Czytam właśnie niektóre prace Elinor Ostrom, o której nie słyszałem zanim dostała nagrodę Nobla z ekonomii w tym roku (po wypowiedziach komentatorów jestem nawet zdziwiony tym jak wielu ludzi nie tylko o niej słyszało, ale potrafi wskazać na merytoryczną wartość jej prac). I muszę stwierdzić, że jest co czytać, bowiem przeprowadza ciekawą analizę Common Pool Resources (CPR), czyli powiedzmy „dóbr wspólnych”, albo takich, z których korzystać ma cała społeczność. Główna konkluzja jest taka, że błędny jest Hobbesowski mit, zakładający, że ludzie potrzebują zewnętrznego suwerena, który ich przymusi do konserwacji kapitału i poszanowania reguł gry. Oto jeden z cytatów:
Policymakers responsible for the governance and management of small-scale, CPRs should not presume that the individuals involved are caught in an inexorable tragedy from which there is no escape. Individuals may be able to arrive at joint strategies to manage these resources more efficiently. To accomplish this task, they must have sufficient information to pose and solve the allocation problems they face. They must also have an arena where they can discuss joint strategies and perhaps implement monitoring and sanctioning. In other words, when individuals are given an opportunity to restructure their own situation, they frequently-but not always-use this opportunity to make credible commitments and achieve higher joint outcomes without an external enforcer. We cannot replace the determinate prediction of no cooperation with a determinate prediction of always cooperate. Our findings challenge the Hobbesian conclusion that the constitution of order is only possible by creating sovereigns who then must govern by being above subjects, by monitoring them, and by imposing sanctions on all who would otherwise not comply.
Ostrom zastrzega, że być może czasem rola dla suwerena jest niezbędna, ale jej prace, co sama powyżej zauważa, stanowią atak na sedno Hobbsowskiego mitu. Hobbsowskiego mitu o tym, że człowiek jest z natury taki, że potrzebuje nad sobą suwerena, który będzie go bił pałką po głowie, bo inaczej nie będzie porządku i bezpieczeństwa. Nie jest wobec tego prawdą powszechnie uznawana teza o tym, że kontraktualne społeczeństwo nie jest możliwe.