srebro

Cena złota w dobrach realnych

Posted by Łukasz Szostak on październik 08, 2008
Bez kategorii / 4 komentarze

Jeden z Czytelników podzielił się z nami bardzo ciekawym komentarzem na temat rynku złota, którego lekturę wszystkim polecam.

Zdziwił mnie jedynie fragment nt. „wysokiej historycznej ceny złota względem innych dóbr”. Jest to o tyle istotny temat, że postanowiłem poświęcić mu uwagę w ramach osobnego krótkiego wpisu.

Owszem, możemy mówić o historycznej cenie złota. Dokładniej rzecz biorąc, o historycznie niskiej cenie złota, np. względem ropy naftowej i Dow Jones.

Spójrzmy najpierw na wykres pokazujący, ile baryłek ropy można było kupić za jedną uncję złota w ciągu ostatnich 30 lat:

Gold-oik ratio in the past 30 years

Jak wyraźnie widać z wykresu, dziś jedna uncja kupuje zaledwie między 8 a 10 baryłek ropy naftowej, podczas gdy np. 10 lat temu było to 30 baryłek, a ok. 20 lat temu ponad 36.

Ktoś może się tu przyczepić, że ropa jest teraz na historycznych wyżynach, z czego może wynikać spadek siły nabywczej złota względem ropy. Zauważmy jednak, że ropa jest na wyżynach względem papierowych walut, które w ostatnich latach były pompowane inflacją na niespotykaną dotąd skalę.

Weźmy inny przykład – złoto vs. indeks Dow Jones (ostatnio lepiej znany jako DowN Jones). Wykres pokazuje za ile uncji złota można kupić Dow (uwaga, wykres w skali logarytmicznej!):

Gold-Dow ratio

To prawda, w ciągu ostatnich 9 lat złoto umacniało się względem DJIA – obecnie można kupić Dow za ok. 12 uncji, podczas gdy jeszcze w 1999 kosztował ok. 44 uncji. W perspektywie ostatnich 10 lat może się więc wydawać, że złoto jest drogie względem DJIA, ale jeśli spojrzymy na ceny z ostatnich 100 czy nawet 30 lat, to okazuje się, że złoto ma przed sobą potencjalnie jeszcze długą drogę – w 1980 można było kupić Dow za 1 uncję złota! To nawet taniej niż w czasie Wielkiej Depresji, kiedy cena spadła do 2 uncji.

Nawet, gdyby wierzyć w kanał trendu i linię wsparcia zaznaczone na wykresie kolorem fioletowym, to i tak można się spodziewać, że odbicie nastąpi dopiero po osiągnięciu poziomu 6 czy maksymalnie 7 uncji za Dow, jeśli trend spadkowy się utrzyma.

Wiele można powiedzieć na temat obecnej sytuacji, ale na pewno nie, że złoto jest historycznie tanie 🙂

Tags: , , , , ,

„The gold that wasn’t there”, czyli gdzie jest moje złoto?

Posted by Łukasz Szostak on październik 08, 2008
Bez kategorii / 10 komentarzy

Reuters podał dziś informację, że US Mint wstrzymała bicie pół i ćwierć uncjowych monet American Eagle do końca roku, a dystrybucja wszystkich pozostałych kruszcowych monet będzie… reglamentowana.

Jest to bardzo ciekawa informacja, do której wrócimy za chwilę, ponieważ chciałbym zacząć od artykułu z 2002 roku na temat cen i niedoborów na rynkach złota. Autor, Don Stott, broker złota i autor licznych artykułów na temat kruszcu, przekonuje, że na wolnym rynku niedobory dóbr nie występują:

There can be no shortage of anything, unless there is a governmental price control on the item. Is there a shortage of water in the desert? Not unless its price is controlled. Is there a shortage of antique furniture? No, unless its prices are controlled. Is there a shortage of blacktop, sugar, housing, lumber, tools, land, or anything else? Not unless their prices are controlled by government. Take any example.

Autor co prawda trochę upraszcza problem, wyłączając z analizy element czasu i zapominając dodać, iż to wszystko prawda w tzw. długim okresie, ale poza tym można się z tym zgodzić i zapytać, po co zawracam Czytelnikowi głowę podobnymi banałami. Można, ale robi się ciekawiej, kiedy wejdziemy na stronę złotego sklepiku tego samego Pana Stotta, gdzie przywita nas wypisana wielkimi literami wiadomość:

No Credit Suisse,  Buffalos, Maple Leafs, or tenth ounce or half ounce Gold Eagles till you see it here

oraz:

SORRY.  NO SILVER ORDERS ACCEPTED TILL ALL EXISTING ORDERS ARE FILLED.  THE MINTS WILL NEVER CATCH UP, IF ORDERS KEEP PILING UP.  IT COULD BE SEVERAL WEEKS BEFORE SILVER ORDERS ARE ONCE AGAIN TAKEN.

Czyli po naszemu: złota i srebra ni ma i do odwołania nie będzie, bo mennice nie wyrabiają się z produkcją. Podejrzliwy czytelnik zaraz zapyta: czyżbyśmy mieli mały szortadżyk?

Podobne sugestie pojawiały się od pewnego czasu na blogach i w artykułach inspirowanych sytuacją na rynku złota i srebra, z którą mamy do czynienia od kilku miesięcy. A sytuacja może się wydawać co najmniej dziwna: z jednej strony, mimo iż oficjalnie mówi się już o kryzysie, widzimy regularnie spadające ceny gold spot i silver spot*, a z drugiej strony złoto w sztabkach czy w monetach staje się coraz trudniej osiągalne. Owszem, wciąż można je kupić, ale czas oczekiwania na dostawę regularnie się wydłuża. Jednocześnie wzrasta spread pomiędzy ceną spot a ceną za „fizyczny” kawałek kryszcu dla zwykłego śmiertelnika, który w tych trudnych czasach chciałby mieć się do czego przytulić.

Pojawiły się podejrzenia, że cena złota jest manipulowana. Dlaczego mennice nie miałyby się wyrabiać z produkcją, tłumacząc się nadzwyczajnym wzrostem popytu, skoro dzisiejsza cena gold spot jest niemal o $100 niższa niż trzy miesiące temu, czy niemal o $150 niższa niż siedem miesięcy temu, nie mówiąc już o tym, że pozostaje wciąż poniżej średniej ceny z całego bieżącego roku? Gdyby popyt wzrósł tak znacząco, ustaliłaby się wyższa rynkowa cena równowagowa i voila, nie trzeba wstrzymywać produkcji, dealerzy dostają potencjalnie wyższą prowizję, a my drobni inwestorzy nie musimy spędzać długich bezsennych nocy w oczekiwaniu na dostawę, tęsknie łkając do poduszki „my precious”.

Z odsieczą przybywa Bron Suchecki, którego wpis na blogu Gold Chat został w całości zacytowany przez Kitco na początku minionego miesiąca w odpowiedzi na podejrzenia o manipulacje na rynku złota:

Now I don’t doubt for a moment that the demand has increased for retail forms of gold – there is plenty of proof of this in the above articles and discussion forums. With a sort of fixed production plan at the source manufacturers and some lead time/delay from source to end buyer, it is not surprising that retail coins and bars can run out from time to time. Now don’t get offended if you are a retail buyer, but in the big scheme of things all of your purchases added up are not that important volume wise. So the initial response by the industry is, short-term blip, it has happened before, production will catch up with demand, backlog orders will be cleared and thing will be back to normal before too soon. From my side of the fence, I’ve seen these surges in demand occur (plenty of times without running out of stock) and then subside. This is the nature of the market, it responds to prices, or drives them. It is difficult to compare this market to other goods (eg milk), because their prices don’t fluctuate like precious metals. When demand is stable, so are prices and so is supply.

Czyli w skrócie po naszemu: owszem, wzrósł popyt na złote monety i sztabki wśród drobnych graczy, ale jest to wzrost nieistotny w kontekście rynku hurtowego, który nie posługuje się takimi drobnymi kwotami jak np. jednouncjowe monety. Brakuje tych właśnie monet i sztabek, a nie samego kruszcu, z ktorego się je produkuje.

Wytłumaczenie całkiem niezłe. Mimo to, wydaje mi się, że pytanie o oderwanie cen papierowego złota od cen kruszcu pozostaje nadal aktualne. Jeśli – i tutaj zgodnie z daną na początku obietnicą wracamy do komunikatu Reuters – US Mint zapowiada, że przez następne trzy miesiące będzie się skupiać wyłącznie na biciu monet jednouncjowych, a nawet ich dystrybucja będzie reglamentowana, to kiedy na przykład można się spodziewać dostawy ćwierćuncjowego American Eagle? Za pół roku? A może za dziewięć miesięcy, jeśli na początku nowego roku US Mint przesunie termin?

Jeśli to nie jest to, co nazywamy niedoborem, to co jest? Na podobnej zasadzie można twierdzić, że za komuny nie mieliśmy niedoborów, tylko wydłużone okresy dostawy dóbr. Dowolnie wydłużone.

Sądzę, że można zakładać, że rozbicie pomiędzy ceną spot a ceną monet będzie się w takim wypadku nadal powiększało.

Swoją drogą, cena gold spot wydaje mi się w tej chwili i tak śmiesznie (dziwnie?) niska w kontekście tego, co dzieje się na rynkach finansowych. Nie ma dnia bez newsa o upadku jakiegoś banku inwestycyjnego, Bernanke większość czasu spędza negocjując deale z dostawcami celulozy z Amazonii, a tymczasem złoto leci w dół. Jak to mamy zwyczaj mawiać we Wrocławiu: tak dłużej być nie będzie!

* Oczywiście, jeśli nie liczyć rajdu złota i srebra z 17. września. W srebrze cena wróciła już niemal do poziomu sprzed rajdu. W złocie była zaraz potem znacznie skorygowana, by przez ostatnie tygodnie skakać w na przemian w dół i górę nawet o 6% w ciągu dnia.

Tags: , ,