EBC

111 ton złota dla bankowych bankrutów

Posted by Mateusz Benedyk on luty 24, 2012
Mateusz Benedyk / 4 komentarze

Obawiam się, że wielu czytelników ma już serdecznie dosyć lektury kolejnych notek (jako że to już chyba siódma w tym roku po: 1, 2, 3, 4, 5, 6) o programach pomocowych dla Grecji. Warto chyba jednak do tej sprawy wrócić, ponieważ w ostatniej umowie z Grecją można znaleźć kilka ciekawych rozwiązań.

Na początku lutego Mateusz Machaj zastanawiał się, co się stanie z greckimi obligacjami, które zakupił Europejski Bank Centralny. Generalnie, na złość Mateuszowi (który marzył o ujemnym kapitale banku) nie chciano dopuścić do sytuacji, by EBC został zmuszony ponieść takie straty jak prywatni inwestorzy (zgodzili się oni na utratę 53,5% nominalnej wartości papierów dłużnych). Według oficjeli banku przystąpienie EBC do redukcji długu naruszyłoby zasady zabraniające frankfurckiej instytucji udzielania pomocy finansowej poszczególnym rządom. Bank chciał wymienić obligacje greckie po cenie nabycia na obligacje EFSF, co pozwoliłoby Grecji na zmniejszenie długu o 10 mld €, ponieważ obligacje zostały kupione na rynku wtórnym za dość niską cenę. Politycy nie chcieli się jednak zgodzić na przyznanie dodatkowych środków potrzebnych na przeprowadzenie tej operacji, zatem rząd Grecji wyemitował dla EBC specjalne obligacje wyjęte spod klauzuli CAC (o niej za chwilę) i wymienił je na stare o identycznej wartości nominalnej. Dzięki temu w najbliższych latach EBC może całkiem nieźle zarobić na greckich papierach i wspomóc borykające się z fiskalnymi problemami rządy, dzieląc się swoim zyskiem zgodnie z ustalonymi regułami.

Czym jest CAC? CAC (collective action clause) to specjalna klauzula umowna dodana retroaktywnie do wyemitowanych już obligacji greckich. Zgodnie z nią większość posiadaczy obligacji może zmusić mniejszość do zmiany warunków kontraktu (np. zmiany nominalnej wielkości długu). Jest to novum w emisjach obligacji i nie bardzo wiadomo, czy taka klauzula będzie dalej stosowana i jak silnie wpłynie na wycenę instrumentów dłużnych. Na razie Grecy mają nadzieję, że uda im się uniknąć sporów z tymi właścicielami obligacji, którzy nie chcieli zawrzeć porozumienia.

Z nieco bardziej anegdotycznych informacji można wspomnieć jeszcze, że w Grecji wprowadzono „negatywne pensje” . Postanowiono bowiem obniżyć płace niektórych pracowników w sektorze publicznym i to od listopada 2011 r. (w Grecji najwyraźniej króluje zasada lex retro agit)! W związku z tym pracownicy nie otrzymają w najbliższym miesiącu żadnych pieniędzy, a niektórzy będą wręcz poproszeni o wpłacenie pieniędzy za możliwość pracy. Niestety, akcja jest jednorazowa i nie można liczyć, że na stałe zniechęci ludzi do pracy dla sektora publicznego.

New York Times” donosi z kolei, że pożyczkodawcy będą mogli przejąć rezerwy złota greckiego banku centralnego, które stało się zabezpieczeniem kontraktu. Według najnowszych danych greckie rezerwy złota wynoszą 111,6 ton (prawie 9 ton więcej niż polskie). Wygląda zatem na to, że europejskie banki za pożyczanie niewiarygodnym kredytobiorcom zostaną wynagrodzone jednym z najbardziej dziś pożądanych aktywów a misja majora Ottona Hechta (granego przez Rogera Moore’a) z filmu Ucieczka na Atenę zostanie wreszcie dokończona.

Tags: , , , ,

Raport o rozpadzie strefy euro

Posted by Mateusz Machaj on luty 22, 2012
Mateusz Machaj / 2 komentarze

Blog variantperception zamieścił bardzo ciekawy materiał o rozpadzie strefy euro. Raport jest interesujący o tyle, że pokazuje na przykładach historycznych, jak dochodziło do rozpadu wcześniejszych unii walutowych. Dlatego nie będzie nic unikalnego w wypadku rozpadu strefy euro. Co więcej, wszystko wskazuje na to, że odbędzie się to za pomocą „niespodzianki”. Nie będzie raczej dyskusji o tym, jak ten rozpad ma wyglądać. On po prostu stanie się faktem i wtedy ludzie się o nim dowiedzą. Co więcej, w wypadku takiego zdarzenia będzie musiało dojść do kontroli kapitałowych i przymusowych redenominacji zobowiązań. Zapewne będzie to również oznaczało znakowanie banknotów i wycofywanie ich z obiegu.

Najciekawsza dyskusja zaczyna się jednak na stronie 26, gdzie jest mowa o rozpadzie kartelu – Eurosystemu – w którym uczestniczą krajowe banki centralne. Tutaj autorzy cytują raport Nortona Rose’a o tym, że nic nie jest przesądzone i w zasadzie czeka nas przepychanka, ponieważ traktat z Maastricht nic nie precyzuje w tej materii. Sytuacja zatem wymagałaby negocjacji, kto w jakim stopniu przejmie aktywa posiadane przez EBC. A jak już mówiliśmy jakiś czas temu, brak równowagi w strefie euro jest zauważalny. Środki przepływają w ramach rozliczeń TARGET z krajów peryferyjnych do Niemiec. Dopóki EBC istnieje jako trwały system, dopóty nie ma to specjalnego znaczenia. Gdy jednak dojdzie do rozpadu strefy, wtedy sprawa się znacznie komplikuje.
Raport jednakże popełnia pewną nieuzasadnioną metaforę. Sugeruje, że strefa euro działa tak jak kiedyś standard złota – że kraje zagrożone muszą dostosować się poprzez kontrakcję, deflację i spadek płac. Porównanie jest o tyle nieuzasadnione, że po pierwsze, to nie jest cecha standardu złota, tylko cecha standardu złota z bankiem centralnym i rezerwami cząstkowymi. Po drugie natomiast, problemem Grecji wcale nie są zbyt wysokie płace, albo zbyt wysokie ceny wyrażone w euro. Problemem jest ogromny dług i rozrośnięty sektor publiczny finansowany długiem denominowanym w relatywnie silnym pieniądzu. Rozwiązanie tego problemu jest w zasięgu ręki – odpisać dług i zredukować radykalnie sektor publiczny. Niech Grecja nawet przyjmie „jednostronnie euro” poprzez wystąpienie ze strefy euro.

Poza tym wczoraj chciałem napisać, że roczne greckie obligacje (te z rynku wtórnego, bo Grecja oczywiście nie istnieje na rynku pierwotnym) przekroczyły diabelską granicę 666% stopy zwrotu, ale się spóźniłem, bo już jest 750% (zaraz po publikacji notki i trochę później może być i więcej). Ale w jeden dzień się sporo zmienia. Takie dyskonto oznacza, że jeśli ktoś oferuje odbiorcy obligację, zgodnie z którą grecki rząd zobowiązuje się zapłacić 100 euro w przeciągu roku, to inwestor jest gotów dać za nią mniej niż 12 euro.

Patrząc na trend to i tak za dużo. Zobaczymy, co z tym będzie. Prawie 95% obligacji greckich jest emitowanych w oparciu o „greckie prawo”. A to oznacza, że po wystąpieniu Grecji ze strefy euro redenominacja (np. do drachmy) może nawet nie zostać potraktowana jako bankructwo i „zdarzenie kredytowe” uruchomiające ubezpieczenia (CDSy).

Tags: , , , , ,

Węgry na luzie

Posted by Mateusz Benedyk on luty 18, 2012
Mateusz Benedyk / 1 Comment

W ostatnim wpisie dziwiłem się, że niektórzy krytykują zmiany w prawie węgierskim, uderzające rzekomo w niezależność banku centralnego, podczas gdy nikt nie zwraca uwagi na zmiany wprowadzane w Wielkiej Brytanii. Dzisiaj dla odmiany sam skrytykuję Węgrów.

Magyar Nemzeti Bank, czyli węgierski bank centralny, ogłosił w środę swoje plany na najbliższe miesiące. Bank „jest gotów przeciwdziałać niedawnemu zmniejszeniu zdolności sektora bankowego do udzielania pożyczek”. W tym celu podejmie szereg działań:

  • wprowadzi pożyczki dla banków o długim, dwuletnim terminie spłaty
  • przeprowadzi skup obligacji opartych na kredytach hipotecznych
  • rozszerzy zakres aktywów, które mogą służyć jako zastaw dla pożyczek.

Dla każdego z tych działań możemy znaleźć analogiczne posunięcia największych banków centralnych. Nawet Węgrzy w swoim komunikacie dla prasy piszą o „międzynarodowych praktykach”, które tylko Madziarowie naśladują. Dwuletnie pożyczki to niejako kopia LTRO Europejskiego Banku Centralnego. Skup aktywów to słynne luzowanie ilościowe, stosowane przez monetarne władze USA, Wielkiej Brytanii czy Japonii. Zwykle skupowane są obligacje skarbowe, jednak Fed pierwsze QE przeprowadził, nabywając właśnie przede wszystkim obligacje oparte na kredytach hipotecznych (MBS). Brak odpowiednich aktywów, które mogą służyć jako zastaw przy pożyczkach, to nie tylko problem Węgier. Pisaliśmy m.in. o działaniach EBC, które mają przeciwdziałać tej sytuacji.

W Polsce planowane działania węgierskiego banku skomentowała Agata Urbańska, ekonomistka HSBC na Europę Środkową i Wschodnią, mówiąc:

Nowe instrumenty luzowania polityki pieniężnej będą wspierać akcję kredytową na Węgrzech i będą pozytywnie oddziaływać na wzrost gospodarczy. Rodzą jednak ryzyko wzrostu inflacji, jeśli te działania nie będą dobrze zarządzanie [sic!]. To tym większe zagrożenie, że rząd próbuje ograniczyć niezależność banku centralnego i wywiera na niego presję, by wspierał koniunkturę.

Jak widać wiara w cudowne działanie polityki pieniężnej, która potrafi stworzyć dobrobyt z niczego, nie słabnie pomimo kilku lat trwania kryzysu sprokurowanego przez monetarnych planistów. Monetarna redystrybucja może co prawda poprawić rządowe statystyki w krótkim okresie, ale na dłuższą metę to droga do biedniejszego społeczeństwa z bogatszymi bankami. Dziwi także zafiksowanie na punkcie „niezależności” banku. Nie bardzo wiadomo, jaką inną, bardziej inflacyjną politykę mógłby wprowadzić bank „zależny”. Banki centralne to instytucje stworzone w celu finansowania wydatków publicznych. Są bytami stricte politycznymi i jako takie nie mogą być od polityków „niezależne”.

Magyar Nemzeti Bank i jego najnowsze działania nie poprawią sytuacji węgierskiej gospodarki. Jej problemem, jak słusznie zauważył Maciej Bitner, jest niezwykle wysoki poziom wydatków publicznych. Bez radykalnych reform, które by to zmieniły, nad Balatonem dobrobytu nie będzie.

 

Tags: , , , , , , ,

EBC robi zakłady (LTRO)

Posted by Mateusz Machaj on luty 15, 2012
Mateusz Machaj / No Comments

Jak wiadomo, Europejski Bank Centralny przejął na siebie funkcje lombardowe. Oznacza to, że akceptuje pod zastaw swoich operacji coraz szerszy zakres kiepskiej jakości papierów. Jednocześnie przy tym podejmuje się zakładu w postaci LTRO czyli Long-Term-Refinancing-Operations. O tych operacjach było głośno w grudniu 2011, gdy wyniosły kilkaset miliardów euro. W skrócie ich mechanizm jest bardzo prosty: są to długookresowe pożyczki udzielane bankom przez EBC na bardzo niski procent. Przeprowadzone po to, żeby banki następnie kupowały obligacje krajów zagrożonych bankructwem (tak, aby te nadal mogły się w miarę tanio finansować na rynku).

Wewnątrz EBC dochodziło do poważnych tarć odnośnie do polityki prowadzonej przez Tricheta, który nie bał się angażować bezpośrednio na rynku obligacji państw zagrożonych. Niemcom się to zdecydowanie nie spodobało i zresztą nic dziwnego, ponieważ
w wypadku bankructwa tych krajów EBC będzie musiał jakoś zaksięgować straty. A następnie te straty mogą być (wcale nie muszą) proporcjonalnie rozpisane na uczestników Eurosystemu, czyli krajowe banki centralne (w tym niemiecki). Dlatego LTRO wydawało się drogą pośrodku. Zamiast kupować obligacje bezpośrednio EBC da pieniądze bankom komercyjnym, które to zrobią i wezmą na siebie część ryzyka. EBC angażuje się, ale ciężar na siebie biorą banki komercyjne, które dostając pieniądze praktycznie za darmo, inwestują je w papiery upadających państw. Zarabiając na różnicy rzecz jasna (ot taki schemat wymyślony po to, aby władza do druku pieniądza została poddana trochę dziwacznemu niemal Monteskiuszowskiemu podziałowi władzy).
Niewątpliwie ta operacja doprowadziła do wyraźnego uspokojenia na rynkach tych obligacji, gdy banki komercyjne zaczęły je kupować.

Charles Wyplosz nazywa jednak ten krok jednym wielkim bilionowym zakładem. W rzeczy samej zmieniamy tutaj na razie tymczasowo finansowanie niepewnych inwestycji. Jeśli bowiem się okaże, że niewiele się zmieni w polityce rządowych wydatków, to bankructwa pojawią się tak czy siak, w efekcie nakładając ogromne koszty na podatników (tylko że bardziej okrężną drogą):

In fact, the LTROs make things massively more dangerous. Banks borrow cash from the ECB to acquire sovereign bonds. A plausible wave of sovereign defaults will turn these bonds into toxic assets. The more that banks accumulate these bonds, the riskier the situation is becoming.
With a bit of luck, markets could be swayed by the ECB action; most public debts will be once again seen as safe and the ECB will have saved the euro at virtually no cost. But a reversion to a good equilibrium is by no mean guaranteed. Should markets conclude that crucial public policy actions are missing, as argued above, a bad equilibrium will prevail, debt defaults will spread and Eurozone banks will fold, imposing such a massive cost to taxpayers that the euro might collapse.

Co ciekawe w wydanej kiedyś przez EBC broszurze było sugerowane, że operacje LTRO grają przede wszystkim rolę w pomaganiu małym bankom, mającym problemy z dostępem do rynku międzybankowego i finansowaniem się na rynku. Najwyraźniej rynek bankowy przechodzi ogromne przeobrażenia. Nie wiadomo tylko, czy wszystkie banki stały się tak małe, czy nie ma już małych banków. Albo najwyraźniej coś jest nie tak z dotychczasowymi naukami na temat funkcjonowania bankowości.

Na koniec video: noblista Robert Engle na temat wielkich instytucji i systemowego ryzyka się z nimi wiążącego (znowu to ZDuBU, czyli Zbyt Duże, by Upaść):


Credit Agricole i BNP Paribas są wysoko w tym rankingu. Ależ niesamowity czas wybrały sobie te banki na re-branding w Polsce. Chyba nawet Juliette Binoche i jej sponsoring nie pomoże.

Robert Engle: Kiedy patrzymy na te banki i analizujemy ich sytuację, to potrzebują dużo więcej kapitału, niż się mówi o tym w europejskiej prasie (…) ta sprawa musi zostać rozwiązana, te banki są bardzo niestabilne (…)

Na koniec noblista nas troszeczkę postraszył, że sytuacja jest podobna do tej z lata przed upadkiem Lehman Brothers. Co za czasy – nawet świat finansowy dorobił się straszaka na miarę sformułowania „9/11”.

Tags: , , , , , , , ,

Jak Zjednoczone Królestwo wychodzi z długów

Posted by Mateusz Benedyk on luty 12, 2012
Mateusz Benedyk / 2 komentarze

Wielka Brytania chyba znalazła w końcu sposób na pozbycie się długu publicznego. Bank Anglii (BoE) ogłosił, że w ciągu najbliższych trzech miesięcy ma zamiar kupić obligacje brytyjskiego rządu warte 50 mld £. Po zakończeniu tej operacji BoE będzie posiadał 325 mld £ brytyjskiego długu (jakieś 30% całości). Od połowy 2010 roku na Downing Street mieszka David Cameron. Jednym z głównych zadań jego polityki jest podobno walka z deficytem budżetowym. W polskiej prasie można było przeczytać np. takie zdanie: „Jak wiadomo, nowy brytyjski rząd wdrożył drakońskie, nieznane gdzie indziej, sięgające 40 proc. budżetu, cięcia wydatków”. Po tych cięciach publiczne wydatki londyńskiego rządu wyniosły w roku budżetowym 2010-2011 ok 700 mld £ (wobec 670 mld £ rok wcześniej), a w kolejnym roku mają wynieść 710 mld przy wpływach rzędu 590 mld. Emisja 50 mld nowego długu zajmie zatem Brytyjczykom prawie pół roku. BoE jest szybszy. Widzimy, że Cameron zadłuża się za wolno.

Jeśli zaś BoE kontynuowałby tę nowatorską politykę, to pojawia się realna szansa na efektywne wyeliminowanie długu publicznego. Zakupy w ramach luzowania ilościowego wchłonęły prawie całą nową emisję brytyjskiego długu od wybuchu kryzysu finansowego. To zapewne może tłumaczyć, dlaczego Wielka Brytania nie podzieliła losu Grecji, Irlandii czy Portugalii. Europejski Bank Centralny nabył jedynie 219 mld € długu państw strefy euro. Dług rządów eurostrefy to ponad 8 bilionów €, EBC nabył zatem ledwie jakieś 2,5% tego długu, 10 razy mniej niż angielscy koledzy. Dla porównania możemy jeszcze dodać Fed, który posiada prawie 1,7 bln $ długu rządu amerykańskiego. Dług Wuja Sama zbliża się zaś do 16 bln $, co sytuuje Fed w środku stawki banków walczących z długiem publicznym.

Cała ta zabawa w monetyzowanie długu publicznego stawia pod znakiem zapytania wszelkie rozważania o niezależności banków centralnych, dzięki której mądrzy ludzie zasiadający we wszelkiego rodzaju radach polityki pieniężnej nie działają pod dyktando polityków, tylko dbają o długofalowy i stabilny rozwój gospodarczy. Skupowanie długu rządowego nie może być sposobem na osiągnięcie tego celu — to po prostu tratwa ratunkowa rzucona politykom, którzy nie mogą sobie poradzić ze stanem finansów publicznych. Dodatkowo, w Wielkiej Brytanii stworzono ostatnio prawo, wedle którego w czasach kryzysów finansowych to brytyjski odpowiednik Jacka Rostowskiego a nie Marka Belki ma decydować o tym, jakie instytucje należy wspomóc a jakie nie. A niektórzy czepiają się węgierskich reform banku centralnego!

W przeszłości skupowanie długu kończyło się często znaczną inflacją, a nawet upadkiem walut. Na razie nie grozi to dolarowi czy funtowi — amerykańskie i brytyjskie banki ciągle raczej czyszczą swoje bilanse ze śmieciowych aktywów i nie prowadzą ożywionej akcji kredytowej, więc kreacja bazowego pieniądza nie wpływa silnie na poziom cen. Nikt jednak nie może zagwarantować, że taka sytuacja będzie trwała wieki. Oprócz groźby inflacji aktywna polityka banków centralnych na rynkach finansowych ma także inne negatywne konsekwencje, o których już wspominaliśmy (1 i 2) — publiczny właściciel stopniowo wypiera prywatne podmioty, co niszczy po prostu kapitalistyczny system wyceny aktywów, zastępując go socjalistyczną, niewydajną wersją systemu alokacji zasobów.

 

Tags: , , , ,